Kościół Szwecji jako postępowy skansen, czyli rzecz o publikacji Onet.pl

Awangarda nieposkromionego i sensacyjnego postępu, wręcz duchowe Eldorado dla znudzonych i zmęczonych smutnym chrześcijaństwem, religijny skansen, tyle że progresywny, na widok którego eksplodują polskie oczy, polska wyobraźnia i polskie słownictwo – taki obraz wyłania się z rozmowy Piotra Ibrahima Kalwasa, redaktora Onet.pl, przeprowadzony z Katarzyną Tubylewicz, pisarką, tłumaczką i kulturoznawczynią.

18 października 2020, Redakcja

I choć nie można zarzucić zacnym interlokutorom złe zamiary wobec Kościoła Szwecji to jednak rozmowa naszpikowana uproszczeniami, troszkę fejkami i momentami niewiedzy, niekoniecznie musi wystawiać dobrego świadectwa Kościołowi Szwecji… a chyba o to chodziło ..?

Nawet pobieżne zerknięcie na treść wywiadu – dość ochoczo udostępnianego również na forach o tematyce religijnej, w tym ewangelickich – wystarczy by zwrócić uwagę na fakt, iż pytania ‘wywiadującego’ są nadzwyczaj często-gęsto dużo obszerniejsze niż odpowiedzi tłumaczki. Wbrew zapewnieniom redaktora, że „nie szuka taniej sensacji” rozmowa, a przede wszystkim pytania, rozgrzane są do najwyższego stopnia tendencyjności, a z tej pułapki trudno było się p. Katarzynie Tubylewicz wydostać. Do tego dochodzi cała kaskada problematycznych stwierdzeń, które zamiast pokazać niezwykle ciekawy fenomen Kościoła Szwecji, fundują zblendowany koktajl o smaku własnym.

Ale po kolei.

  1. W razie, gdyby na tekst natrafił czytelnik leniwy to już w punktach podaną ma skrótową informację, która w skrócie miałaby wyrazić skróconą istotę Kościoła Szwecji ochrzczonego mianem „najbardziej tolerancyjnego Kościoła na świecie”, Nie do końca wiadomo jakie były założenia i kryteria oceny, bo jeśli tylko polski katolicyzm to w sumie niemiecki czy południowoamerykański katolicyzm wydawać się może również ekscentryczny.
  2. Zapytana o ‘szwedzkie innowacje’ p. Katarzyna Tubylewicz potwierdza powyższą tezę, nazywając Kościół Szwecji ‘bez dwóch zdań najbardziej tolerancyjnym wyznaniem chrześcijańskim na świecie’, sugerując, jakby „Kościół Szwecji” był wyznaniem sam w sobie. Za chwilę jednak PT Czytelniczki/Czytelnicy dowiadują się, że u swoich początków Kościół Szwecji był bardzo represyjny. Dlaczego..? -> „to w końcu kościół luterański”. Po pierwsze: u swoich początków Kościół Szwecji nie był luterański, a stał się luterański na dość późnym etapie XVI-wiecznej reformacji Po drugie: nie wiadomo, z jakiego powodu ‘luterański’ miałby być szczególnym przejawem represyjności. Autorka tego nie wyjaśnia, a po prostu stwierdza, a każdy czytający to zdanie i nie posiadający podstawowych kompetencji religioznawczych, może przyjąć to za pewnik i odnieść do luteranizmu jako takiego (w tym polskiego), ale kto by się martwił o szczegóły. W końcu ważny jest skrót.
  3. W ogóle w tekście pojawiają się takie sformułowania jak „założenia Kościoła Szwecji”, sugerujące jakoby Kościół Szwecji był organizacją powołaną w warunkach laboratoryjnych lub podczas sympozjum szwedzkich wolnomyślicieli, a nie Kościołem z własną historią, liturgią i duchowością, prawem kościelnym, myślą teologiczną zakorzenioną w wyznaniu ewangelicko-luterańskim wpisanym do konstytucji Kościoła. Luter i luteranizm pojawiają się jakby w trybie okoliczności towarzyszącej, którą równie dobrze można by pominąć, a tekst nie straciłby nic na swojej nijakowatości. Na marginesie można dodać, że p. Tubylewicz przywołuje ‘niepokalane poczęcie’ jako odrzucane przez Kościół Szwecji (zresztą jak przez każdy Kościół luterański czy jakikolwiek protestancki, a nawet prawosławny, nie rozumiejąc znaczenia użytego terminu i najwyraźniej myląc go z chrześcijańską wiarą o dziewiczym narodzeniu Chrystusa zawartą w luterańskich księgach wyznaniowych).
  4. W ogóle tekst rozmowy można byłoby skrótowo (w końcu to ulubiona metodologia tekstu) nazwać LGBT+. Sprawa homoseksualizmu powraca niczym refren disco-przyśpiewki. Oczywiście, przywołana jest (UWAGA!) biskup-lesbijka Eva Brunne, która – wbrew temu, co sugeruje tekst – nie jest już biskupką Sztokholmu, bo od kilku lat jest na emeryturze. Przy okazji smutne jest, że bp Eva Brunne, która jest wytrawną teolożką i kaznodziejką, działaczką społeczną i po prostu chrześcijanką, została wpisana w kwadrat seksualności tak, jakby się nic innego w niej nie liczyło.
  5. Pani Katarzyna Tubylewicz nieprawdziwie stwierdza, że „Kościół Szwecji stawia dziś na wolną od dogmatyzmu interpretację Biblii”. Po pierwsze: nie ma czegoś takiego jak wolna od dogmatyki czy nawet dogmatyzmu interpretacja Biblii. Każda interpretacja ma założenia, a Biblii odczytywana przez Kościół i w Kościele podczas liturgicznego wydarzenia ma swój dogmatyczny kontekst. W liturgii Kościoła Szwecji czytanie Pisma, a w szczególności Ewangelii podczas nabożeństwa (czy mszy, jak kto woli) ma szczególną oprawę. Jeśli pod pojęciem „braku dogmatyzmu” rozumiemy dowolność czy wręcz anarchię to również nie jest to zgodne z prawdą, gdyż w Kościele Szwecji – podobnie jak w każdym innym Kościele (nie tylko luterańskim) istnieją różne przestrzenie hermeneutycznej refleksji i wyrażają się w kaznodziejstwie, pracach naukowych i ustaleniach Synodu Kościoła.
  6. Otwartość i brak uprzedzeń Kościoła Szwecji nikogo w Szwecji nie szokuje, bo jak już wspomniałam, zmieniał się z duchem czasu w dużej mierze na podobieństwo tego, jak zmieniało się szwedzkie społeczeństwo i wyznawane przez nie wartości” – mówi p. Tubylewicz. Otóż, uprzedzenia są także w Kościele Szwecji jak wszędzie indziej, a i absolutny liberalizm jest przereklamowany, bo w Kościele Szwecji duchownymi nie mogą zostać mężczyźni, którzy odrzucają ordynację kobiet (skądinąd słuszne rozwiązanie). Prawdą jest, że Kościół zmieniał się z duchem czasu (chyba o Amiszach nie da się tego powiedzieć, choć pewnie ktoś mógłby z tym założeniem polemizować) i prawdą jest też to, że działo się to wraz ze zmianami społecznymi, co z kulturoznawczego i socjologicznego punktu widzenia trudno uznać za coś szczególnego czy sensacyjnego.
  7. Niedługo po tym opinia publiczna była już gotowa na kolejny odważny krok, którym stało się pełne zaakceptowanie związków homoseksualnych i decyzja o możliwości udzielania kościelnego ślubu parom jednopłciowym.” – opinia sugeruje jakoby Kościół Szwecji przygotowywał na tajnym spotkaniu jakąś rewolucyjną agendę i tylko zerkał z wieży uppsalskiej katedry na szwedzki lud, czy jest już gotowy przyjąć wyhodowany liberalizm. Otóż, wszystkie decyzje Kościoła Szwecji, w tym te dotyczące seksualności, były poprzedzone wieloletnimi konsultacjami na płaszczyźnie parafialnej, diecezjalnej i ogólnokościelnej, badaniami naukowymi (interdyscyplinarnymi, więc nie tylko teologicznymi) i szeregiem publikacji, na końcu których wydawano obszerne memoranda, uwzględniające różne pozycje i poglądy, w tym konserwatywne.
  8. Zrozumiałe jest, że z perspektywy polskiej wyświęcanie kobiet może uchodzić za przejaw liberalizmu i sensację, ale warto sprawdzić, że w Polsce kobiety wyświęcano na kapłanki i biskupki zanim w Szwecji ktokolwiek o tym pomyślał. Nie dotyczy to, co prawda, Kościoła ewangelicko-augsburskiego (luterańskiego), ale zawsze. W ogóle, kwestia kobiet znów otulona jest niezdrową sensacją i wyjaśnieniami rudymentalnie technicznymi – ani słowa o tym, co było podstawowym powodem powoływania kobiet na urząd pastora, a później biskupa: teologia powszechnego kapłaństwa i powołanie przez Ducha Świętego.

W rozmowie aż roi się od myślowych skoków i uproszczeń, które czynią szlachetne przedsięwzięcie przybliżenia Kościoła Szwecji polskim Czytelniczkom i Czytelnikom karkołomnym. W zarysowanym przez Onet obrazie Kościoła Szwecji nie ma Ewangelii, głoszonego Słowa Bożego, sakramentów – jest jakaś ekstrawagancka agencja religijna z odcinkiem dobroczynno-doradczym, do której teoretycznie należy większość Szwedów.

Już sam fakt, że tekst opatrzono zdjęciami z sesji zdjęciowej firmy odzieżowej szyjącej ubrania dla duchownych Kościoła Szwecji, że pokazano jedynie kobiety i ani jednego mężczyzny (w 14-osobowym episkopacie Kościoła Szwecji są obecnie zaledwie cztery kobiety), że pokazano jedynie pastorki młode i wystylizowane, a nie wykonujące codzienną i coniedzielną pracę duszpasterską w Kościele i społeczeństwie, uprawnia do stwierdzenia, że w sumie tania sensacja mają się dobrze, nawet jeśli celem rozmowy było ukazanie czegoś zupełnie innego.

Dariusz Bruncz – autor jest redaktorem naczelnym portalu ekumenizm.pl


>> Bezpośredni link do tekstu Onet.pl

>> Ewangelicy.pl: Jestem kochana i dzielę się miłością – rozmowa z ks. Jennie Högberg

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *