„Zwingli” szwajcarski film na wskroś – rozmowa z Jürgiem Burrim, ambasadorem Szwajcarii w Polsce

O pierwszym i jak dotąd jedynym w Polsce pokazie filmu „Zwingli” oraz reformacji szwajcarskiej rozmawiamy z Jürgiem Burrim, ambasadorem Szwajcarii w Polsce.

24 września 2019, Redakcja
projekcja filmu Zwingli w kinie Elektronik

Panie Ambasadorze, przed kilkoma laty prof. Thomas Maissen, dyrektor Niemieckiego Instytut Historycznego w Paryżu, powiedział, że Ulrich Zwingli jest najlepszym owocem, jaki wydała Szwajcaria. Czy Szwajcarzy w ogóle zauważają Zwingliego?

Myślę, że tak i sam fakt, że szwajcarscy historycy, a Maissen jest przecież Szwajcarem, w tak pozytywny sposób wypowiadają się o Zwinglim, dowodzi, że reformator jest mocno zakotwiczony w szwajcarskim myśleniu o historii. Film, który widzieliśmy, jest największą szwajcarską produkcją kinową ostatniego roku i właśnie Zwingliemu poświęcony. Szczególnie w Zurychu, obok wielu historycznych monumentów, powstał ambitny plan obchodów 500 lat reformacji. To pokazuje, że reformacja, także w Genewie czy Bernie, jest mocno obecna w społecznej świadomości.

Szczególnie w Zurychu, obok wielu historycznych monumentów, powstał ambitny plan obchodów 500 lat reformacji. To pokazuje, że reformacja, także w Genewie czy Bernie, jest mocno obecna w społecznej świadomości.

Czy dużo uczył się pan o Zwinglim w szkole?

Zwingli był częścią lekcji historii. Nie mogę sobie jednak przypomnieć, czy tak dużo o nim mówiono podczas katechezy.

Jak to się stało, że film o Zwinglim pokazywany jest w Polsce?

W miniony weekend mieliśmy w Warszawie szwajcarski weekend kulturalny. Zbiegł się z polskim festiwalem kultury w Szwajcarii. Całość znana jest pod nazwą Cultureescape. Ambicją festiwalu było pokazanie współczesnej kultury i pomyśleliśmy, że, jeśli chcemy ściągnąć do Polski film, to musi być to duża produkcja ostatnich lat. Tak się złożyło, że akurat Zwingli spełnia te warunki i sam temat jest interesujący, a w Polsce niezbyt wiele mówi się o historii szwajcarskiej reformacji. Mogliśmy więc zaproponować coś nowego.

Podczas 500-lecia reformacji w 2017 roku w Niemczech organizowano wydarzenia kościelne i państwowe. Kościół i państwo współpracowały przy planowaniu i realizacji jubileuszu. A jak to wygląda w Szwajcarii?

Można powiedzieć, że wspólne obchody Kościoła i państwa to prawdziwie szwajcarska instytucja. W Zurychu władze centralne i kantonalne połączyły siły także z branżą turystyczną, aby jubileusz związany z Zwinglim mógł być obchodzony w taki sposób, który ukazywałby miasto i jego historię reformacji, ważna była zatem pamięć o reformacji i Zwinglim, a także o regionie, którego piękno możemy podziwiać w filmie.

Jak duże jest zainteresowanie jubileuszem w Szwajcarii?

Nie jestem zbyt blisko tych spraw, aby ocenić realny sukces, ale myślę, że zainteresowanie jest. Mamy przecież w Szwajcarii rozbudowaną turystykę, która przyciąga nie tylko miłośników krajobrazów, ale także turystów zainteresowanych kulturą. Zwłaszcza w Polsce widzimy, że ludzie są mocno zainteresowani historią. W Szwajcarii mamy trzy muzea dotyczące Polski, co też dowodzi, jak ważna jest historia w branży turystycznej.

Szwajcaria, podobnie jak inne kraje zachodnioeuropejskie, przechodzi intensywny proces sekularyzacji. Czy religia ma w dzisiejszej Szwajcarii jeszcze jakieś znaczenie?

Tak, Szwajcarzy wciąż należą do różnych wspólnot religijnych. Mamy zagwarantowany przez konstytucję rozdział Kościoła i państwa. To, o czym pan mówi, to międzynarodowy fenomen, który również w Szwajcarii ma swoje silne oblicze. Wielu ludzi występuje z Kościołów, ale są też ludzie, którzy pielęgnują swoją religijność bez przynależności do konkretnego Kościoła. Jesteśmy świadkami ogromnych przemian społecznych i w tym sensie Szwajcaria nie odbiega znacznie od tego, co dzieje się w innych krajach.

Także w Szwajcarii pojawiały się krytyczne głosy na temat filmu o Zwinglim. Na temat treści i stylu spierali się teolodzy, twórcy filmowi i historycy. A jakie są pana wrażenia po projekcji?

Po raz pierwszy widziałem ten film. Myślę, że każde dzieło sztuki powinno dawać impuls do dyskusji i w tym sensie, kwestie, o których pan wspomniał, nie są czymś negatywnym, a właściwie pozytywnym. Bardzo podobała mi się gra aktorska, postać Zwingliego, ponieważ w swojej skromności pokazał szwajcarska wiarygodność. Druga sprawa to powiązanie historycznych obrazów Zurychu, który jest przepięknym miastem i ściśle związane z akcją filmu. To, co wyróżnia tę produkcję to taktowne ukazanie dramatycznych momentów w naszej historii, jak chociażby czasu wojny i zarazy, które przedstawiono niezbyt szokującymi obrazami.  


 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error: Aby wykorzystać treść lub jej fragmenty należy otrzymać pozwolenie redakcji!