Musimy się nauczyć być misyjni – rozmowa z bp. Aleksandrem Scheiermannem

O tym, jaka jest sytuacja Kościoła luterańskiego na dalekiej Syberii opowiada bp Aleksander Scheiermann, zwierzchnik Ewangelicko-Luterańskiego Kościoła na Uralu, Syberii i Dalekim Wschodzie.

19 lipca 2019, Redakcja

Syberia czy Ural nie brzmią jak „kanoniczny teren” Kościoła ewangelicko-luterańskiego. W jaki sposób te obszary łączą się z luterańską tradycją?

 Przed paroma laty świętowaliśmy 300 lat luterańskiej obecności na Syberii. Pierwsi luteranie byli oczywiście Niemcami, ale nie tylko, gdyż byli również luteranie z krajów bałtyckich, Szwedzi i Finowie. To byli przede wszystkim oficerzy, lekarze i rzemieślnicy, którzy przybyli tutaj do pracy, a wraz z nimi i luteranizm. Dziś mamy około 120 parafii z szacunkową liczbą 15 tys. wiernych.

Czy luteranizm na Syberii jest wciąż wielokulturowy czy tylko rosyjski albo niemiecki?

 W czasach sowieckich tak właśnie było – w Kościele luterańskim dominował żywioł niemiecki. No i może zauważalni byli też Finowie, ale dziś – przede wszystkim ze względu na emigrację Niemców – nasze parafie są wielonarodowe i coraz mniej niemieckie. Na nabożeństwa przychodzą nie tylko Rosjanie, ale także Ukraińcy, Ormianie i przedstawiciele innych narodowości.

120 parafii, a ilu księży?

Na cały Kościół mamy jedynie 18 pastorów i ponad 100 kaznodziejów świeckich. Do tego dochodzi oczywiście wielu współpracowników, którzy troszczą się o pracę wśród dzieci i młodzieży albo poświęcają się diakonii. Ważne jest, że wszyscy oni pracują jako wolontariusze.

Czy kaznodziejom świeckim wolno przewodniczyć nabożeństwom z Wieczerzą Pańską?

Tak, ale tylko częściowo. Są kaznodzieje, którzy są powołani do sprawowania Komunii Świętej, ale mamy też wielu kaznodziejów – zarówno kobiet, jak i mężczyzn – którzy prowadzą jedynie nabożeństwa Słowa Bożego.  

W 2016 roku został ksiądz wybrany na Biskupa Kościoła, a w 2017 roku wprowadzony w urząd. Czy liczy ksiądz na to, że kiedykolwiek zdoła odwiedzić wszystkie parafie Kościoła, który – co do powierzchni – jest przecież największym Kościołem luterańskim na świecie?

Rzeczywiście, Syberia jest ogromna, a odległości sprawiają wielkie trudności. Także aspekty finansowe odgrywają tutaj swoją rolę. Jest też oczywiście oczekiwanie, abyśmy wypracowali strategię, która pozwoli zagwarantować opiekę duszpasterską na miejscu, w każdej parafii, co sprawi, że księża nie będą tylko dojeżdżającymi opiekunami.

Pracuje ksiądz w kraju – w powszechnej opinii – prawosławnym. Jak wygląda współpraca i relacje z Rosyjską Cerkwią Prawosławną? Czy można w ogóle mówić o ekumenii?

 To zależy od miejsca. Ponieważ mamy za sobą pewne duże dziedzictwo historyczne, nasza działalność jest akceptowana zarówno ze strony cerkiewnej, jak i państwowej. Oczywiście, Cerkiew ma wiele przywilejów, ale my jako Kościół jesteśmy odbierani pozytywnie. Nie chcę przez to powiedzieć, że jesteśmy traktowani jak najlepsi przyjaciele. Sytuacja zależy również od naszych księży, czy pielęgnują relacje ekumeniczne. Ja sam mogę mówić tylko o pozytywnych aspektach.

Czy są zatem nabożeństwa ekumeniczne z Kościołem prawosławnym?

 To już nie bardzo. Jeśli chodzi o moje doświadczenie z Saratowa to mogę powiedzieć, że mam dobre relacje z miejscowym biskupem prawosławnym, który niedawno został metropolitą. Nie było problemów z zorganizowaniem spotkania i wspólną rozmową. Jednak nie pojawia się on na naszych wydarzeniach parafialnych, choć sporadycznie obecni są pojedynczy księża prawosławni i wygłaszają słowa pozdrowienia.

Ale czy w chrześcijańskim kraju jak Rosja nie jest chyba trudno mówić o wierze chrześcijańskiej, nawet jeśli dla wielu Kościół ewangelicki pozostaje nieznany?

Być może należy na wstępie wyjaśnić jedną kwestię: Rosja nie jest chrześcijańskim krajem. Pod względem statystycznym mniej niż 1% ludności uczestniczy w niedzielę w nabożeństwie. Nawet w Saratowie tylko ułamek wiernych przychodzi na liturgię paschalną. W Moskwie wcale nie jest lepiej – tam jedynie ok. 3% mieszkańców chodzi do cerkwi. Dane te są publikowane przez Kościół prawosławny. Rosja od dawna nie jest chrześcijańskim krajem, mimo że 70-75% ludzi ochrzczonych jest w Kościele prawosławnym.

Czy zdarzają się konwersje lub ponowne przyjęcia do Kościoła ewangelicko-luterańskiego?

Wielu ludzi ma jeszcze te lęki z czasów sowieckich, aby otwarcie mówić o swojej wierze. Poza tym, w naszym Kościele mamy również problem językowy – są jeszcze małe grupy wiernych, które mówią po niemiecku czy fińsku, ale te języki nie mają tutaj przyszłości. Możemy oczywiście troszczyć się o niemieckojęzyczne grupy domowe, ale nabożeństwa muszą być prowadzone w dominującym języku. Inaczej stracimy nasze dzieci. Jakiś czas temu byłem w parafii, która ma ok. 30 członków, głównie starszych ludzi. Wszystko dzieje się tam w języku niemieckim. Zapytałem się ich, gdzie są ich dzieci. Jedna kobieta odpowiedziała, że jej córka jest u baptystów, w czym nie ma przecież niczego złego, ale inni po prostu zniknęli. Musimy pomóc ludziom, aby odważyli się na językowe zmiany. Musimy się nauczyć być znów misyjni. Musimy szkolić naszych wiernych, aby w ogóle wiedzieli, co to znaczy być misyjnym Kościołem, jak prowadzić ku wierze i jak integrować zbory.

Co oznacza być ewangelikiem i Kościołem ewangelickim na Syberii? Są jakieś cechy, które wyróżniają lokalny Kościół luterański pośród innych?

Kościół luterański ma dobrą pozycję wyjściową. Jesteśmy gdzieś pomiędzy Cerkwią prawosławną a Kościołami wolnymi. Podobnie jak prawosławni posiadamy liturgię, ale oczywiście nie tak urozmaiconą. Tego z kolei nie mają Kościoły wolne. Mamy również kazanie, chóry i wspólny śpiew jak w wolnych Kościołach. Jesteśmy Kościołem środka – posiadamy obydwa elementy (liturgię i zwiastowanie Słowa oraz sprawowanie sakramentów).


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error: Aby wykorzystać treść lub jej fragmenty należy otrzymać pozwolenie redakcji!