500 lat temu zmarł Ulrich von Hutten

Antyklerykał, podupadły rycerz, mistrz słowa i ciętej riposty, humanista wymykający się jednak typowemu wyobrażeniu, a w dodatku poeta wyróżniony cesarskim wieńcem. W gorącym okresie wczesnej reformacji odegrał niemałą rolę. 500 lat temu przygnieciony niepowodzeniami i chorobą zmarł Ulrich von Hutten, jedna z najbardziej nietuzinkowych postaci XVI-wiecznej Reformacji.

31 sierpnia 2023, Redakcja

Życie Ulricha von Huttena mogłoby przebiec zupełnie inaczej. Pochodzący z frankońskiego rodu rycerskiego najstarszy syn von Huttenów przeznaczony był do kariery kościelnej, choć zasadniczo jako pierworodny powinien przejąć schedę po ojcu. Urodzony zaledwie pięć lat po Marcinie Lutrze w 1488 roku, Hutten miał zostać mnichem i najpewniej mógł zrobić zawrotną karierę kościelną. Ojciec zawiózł syna do słynnego klasztoru benedyktyńskiego w Fuldzie, gdzie znajduje się grób „apostoła Niemiec” św. Bonifacego. Nie wiemy, co działo się w klasztorze, z pewnością jednak nic dobrego, o czym świadczyć może późniejsza twórczość Huttena i jego stosunek do kleru.

W 1503 r. Hutten opuścił kościelne mury i przeniósł się do Erfurtu – w tym samym czasie studiuje tam młody Marcin Luter (1501-1505) i trudno wykluczyć, że panowie się poznali, choć do spotkania u szczytu sławy obojga nigdy nie doszło. Utrzymuje się, że Hutten i Luter znali się jedynie z korespondencji.

Erfurt był bardzo ważnym miejscem dla Huttena. Właśnie tam doprowadził swoją znajomość łaciny do tego stopnia, że uchodził za językowego wirtuoza, przewyższającego swoim łacińskim (i nie tylko) kunsztem literackim późniejszego reformatora. Hutten publikował głównie po łacinie jak na humanistę przystało, ale na tym podobieństwa do życiorysów innych artystów słowa się kończą.

Najstarszy w Niemczech Uniwersytet w Erfurcie miał dopiero 125 lat i nie był pierwszą uczelnią von Huttena. Po Erfurcie immatrykulowany był jeszcze na sześciu innych, w tym także we Frankfurcie nad Odrą, i żadnego z nich nie ukończył. Osobiste, rodzinne i polityczne zawirowania sprawiły, że zmagał się nie tylko z chorobami (szczególnie z syfilisem), ale i długami. Ponieważ potrafił walczyć słowem, ale i mieczem imał się różnych zadań. Był też najemnikiem, aby spłacić długi i przeżyć. Wsparcie finansowe od ojca nie starczyło, a status rycerza, wywodzącego się ze szlachty, nie gwarantował sukcesu, gdyż w późnośredniowiecznych społeczeństwach coraz większą rolę odgrywało mieszczaństwo oraz rzemieślnicy. Von Hutten nie był jednak bez szans ze względu na swoje uzdolnienia literackie, a ekspansja druku mocno ułatwiła mu późniejszą karierę.


Antyklerykał

Dość wcześnie von Hutten zaczął negatywnie odnosić się do wpływów hierarchii kościelnej, krytykując kler za nadużycia. Niemniej, motywowany był nie tyle przesłankami religijnymi, co politycznymi, wpisując się w coraz bardziej popularny ruch antyklerykalny ówczesnej Europy i kiełkującą „świadomość narodową” w rozdrobnionym Świętym Cesarstwie Rzymskim Narodu Niemieckiego. Cesarstwo targane było nieustanną rywalizacją między cesarzem Maksymilianem a francuskimi monarchami, włoskimi książętami i oczywiście papiestwem.

Von Hutten, podobnie jak wielu innych, uważał, że Niemcy muszą wyzwolić się spod ucisku rzymskiej Kurii, hamującej czy wręcz uniemożliwiającej rozwój niemieckich księstw, które – zdaniem von Huttena – powinny się zjednoczyć i wyzwolić spod papieskiego jarzma. Hasła o powiewie wolności odmieniane były przez von Huttena przez wszystkie przypadki i przytaczane były w kontekście wielkiej walki wyzwoleńczej i optymistycznego zrywu. Jednym z bardziej wzniosłych haseł, o czym przypomina historyk Heinz Schilling, były słowa „O, wieku, o nauko! Jakaż przyjemność życia!”

Zasługą Huttena było przetłumaczenie na niemiecki i rozpowszechnienie traktatu wybitnego włoskiego humanisty Lorenzo Valla, w którym ten zakwestionował autentyczność tzw. Donacji Konstantyńskiej. Chodzi o dokument, w którym cesarz Konstantyn Wielki miał przekazać Kościołowi na ręce papieża Sylwestra przywileje i dobra. Tekst, w którym cesarz uznaje wyższość papieża nad patriarchami Wschodu i przekazuje Sylwestrowi i jego następcom cenne nieruchomości, okazał się fałszerstwem.


Listy ciemnych mężów

Jednak największą popularność von Hutten zdobył dzięki dwóm innym pismom, z których jedno zostało zapamiętane do dziś. Chodzi o łacińską satyrę Listy ciemnych mężów (Epistolae obscurorum virorum), w której Hutten bezlitośnie wyśmiewa się z kleru i papiestwa, oskarżając ich fanatyzm, ignorancję, głupotę i zacofanie, zręcznie posługując się grą słów i ciętym humorem. Publikacja, która miała kilku autorów (podejrzewano nawet współautorstwo Lutra), wywołała gigantyczne poruszenie w Niemczech i całej Europie, bo dotykała nie tylko żywego antyklerykalizmu, ale i ważnej, teologicznej kontrowersji. Na początku XVI wieku Europę toczył spór wokół niemieckiego humanisty i hebraisty Johannesa Reuchlina (zresztą krewnego Filipa Melanchtona).

Przez konwertytę z judaizmu Pfefferkorna i dominikanów, w tym szczególnie inkwizytora Jakuba von Hoogstratena OP, został oskarżony o herezję po tym, jak sprzeciwił się paleniu żydowskich ksiąg. Konflikt, w którym głos zabrał też Luter (po stronie Reuchlina), nie był bez skutków dla późniejszego rozwoju reformacji.

Innym pismem von Huttena był opublikowany w gorącym roku 1520 Vadiscus albo o rzymskiej Trójcy Świętej, w którym Hutten przypuścił frontalny atak na papiestwo i duchowieństwo (w tekście dość szczególne miejsce zajęła sprawa praktyk homoseksualnych wśród kleru). Przypomnijmy, że w tym samym roku ukazują się doniosłe pisma Lutra „Do szlachty chrześcijańskiej narodu niemieckiego”, „O niewolnej woli” oraz „O niewoli babilońskiej Kościoła”.


Poeta laureatus

Stanięcie po stronie Reuchlina, bogata działalność publicystyczno-polemiczna, a także zachęcanie cesarza do rozbudowania swojej władzy kosztem Kościoła, sprawiły, że uwagę na Huttena zwrócił cesarz Maksymilian. W lipcu 1517 roku los von Huttena się odmienił, gdy otrzymuje godność poeta laureatus (poeta wyróżniony wieńcem laurowym). Tym wyróżnieniem mogło pochwalić się naprawdę niewielu, spośród ówczesnych Polaków jedynie bp Jan Dantyszek, ambasador i jedyny polski hierarcha katolicki, który osobiście poznał Lutra. Tytuł uwieńczonego poety był ogromnym wyróżnieniem, bo oprócz prestiżu dawał von Huttenowi osobistą ochronę cesarza, a także prawo do nauczania we wszystkich uniwersytetach cesarstwa, a ponadto przywilej osobistej interwencji u cesarza.

Nie tylko monarsze zaszczyty, ale i nowe propozycje współpracy pojawiły się na horyzoncie. Ulrich von Hutten otrzymał posadę u mogunckiego arcybiskupa Albrechta von Brandenburga, osoby numer dwa w cesarstwie, tego samego, który był przełożonym Lutra i który odegrał kluczową rolę w potępieniu reformatora. Hutten, choć nigdy nie przystał do ruchu reformacyjnego w sensie religijno-teologicznym, sprzeciwiał się paleniu pism Lutra w Moguncji i dość szybko nawiązał kontakt ze zbuntowanym augustianinem.


Zmierzch siły

Sprawy dla von Huttena zaczęły znów przybierać niekorzystny obrót, gdy zmarł cesarz Maksymilian, a na tron wstąpił Karol V. Młody Habsburg był zdeterminowany, by zgnieść religijny bunt w Niemczech. Von Hutten rozczarowany aliansem Karola V z Rzymem, sprzymierzył się z innym przedstawicielem rycerstwa, Franzem von Sickingenem, który w niczym nie ustępował radykalizmowi von Huttenowi.

Przełomem dla Lutra, ale i dla von Huttena był Sejm Rzeszy w Wormacji (1521), podczas którego Luter został wyjęty spod prawa. Już wcześniej ochronę Lutrowi proponowali von Hutten i von Sickingenem, jednak mimo łączącej ich krytyki papiestwa było wiele innych kwestii, które ich dzieliły. Niemniej rok 1521 był dla von Huttena cezurą, gdyż od tej pory zdecydował się na radykalną zmianę – odtąd zaczął publikować po niemiecku.  

O relacjach między Lutrem a von Huttenem kursują różne opinie. Jedni uważają, że o ile krytyka papiestwa i nadużyć była czynnikiem wspólnym, choć z różnych przesłanek, o tyle na gruncie religijnym trudno było o sojusz, gdyż von Hutten nie był właściwie tymi zagadnieniami mocno zainteresowany.

Czy von Hutten nie zrozumiał Lutra? Niekoniecznie – uważa znany historyk reformacji Thomas Kaufmann, który w rozmowie z Deutschlandfunk stwierdził: „Luter sprowokował mobilizację, którą urzeczywistnili von Hutten i Sickingen. Lutrowe Pismo do Chrześcijańskiej szlachty narodu niemieckiego jest zaproszeniem szczególnie do szlachty, ale także do innych stanów. Luter zainaugurował w pewnym sensie reformacyjne przyjęcie, w którym każdy mógł wziąć udział, przyciągnął ludzi i duchy, nad którymi nie mógł zapanować. Dla Lutra winny zawsze jest diabeł lub inni, którzy sprawiają, że ludzie w pewnym momencie wariują” – kwituje Kaufmann.

Wyprawy wojskowe Sickingena i von Huttena nie przyniosły spodziewanych rezultatów. Były klęską, szczególnie brzemienny w skutkach był atak na siedzibę biskupa trewirskiego. Von Sickingen zmarł na Zamku Nanstein na skutek poniesionych ran w maju 1523 roku. Hutten, który wcześniej stracił przychylność cesarza i został wyjęty spod prawa, znalazł schronienie w Szwajcarii. Gościny w ostatnich dniach udzielił mu zuryski reformator Ulrich Zwingli.

Ulrich von Hutten zmarł 500 lat temu, 29 sierpnia 1523 roku w wieku zaledwie 35 lat.

U podnóża Zamku Ebernburg, który w czasach Reformacji służył za schronienie dla znanych reformatorów (Bucer, Oekolampad czy Aquila) stanął w 1889 r. pomnik von Huttena i Sickingena. Obydwie postaci zostały niejako wskrzeszone w politycznych sporach rodzącego się nacjonalizmu. W XIX wieku uznawano ich za bohaterów i pionierów w walce o zjednoczenie Niemiec.

Swego czasu popularna była pieśń Ulricha von Huttena Ich hab’s gewagt (Odważyłem się), w której opisuje swoją walkę i poczucie misji. Pieśń doczekała się kilku współczesnych aranżacji. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error: Aby wykorzystać treść lub jej fragmenty należy otrzymać pozwolenie redakcji!