Przyjaciel Jezusa – wspomnienie o śp. ks. Emilu Gajdaczu
Kiedy myślę o ks. Emilu Gajdaczu to moje pierwsze wspomnienie sięga czasów dziecięcych, kiedy na lekcjach religii rozpocząłem moją przygodę z Bogiem, najpierw kolorując, później uzupełniając teksty w książce „Mój przyjaciel Jezus”. To właśnie ilustracje ks. Emila, prosty i zrozumiały tekst stał się moją wielką duchową przygodą życia, która trwa do dzisiaj, że i ja mogłem wyznać: Jezus jest moim przyjacielem!
Gdy piszę to wspomnienie ta książka leży przed moimi oczyma i Bogu jestem wdzięczy za dar życia, służby i talentów, którymi obdarzył ks. Emila. A on w cichy i skromny sposób przez całe swoje życie jako duchowny naszego Kościoła wiernie w nim służył swoimi talentami. Bóg przez moc Ducha Świętego sprawiał, że przynosiły one owoce wiary i to czynnej w miłości. Ta mała książeczka dla wielu pokoleń ludzi w naszym i nie tylko naszym Kościele była ważnym elementem na drodze życia wiary (znam katechetkę rzymskokatolicką, która wykorzystywała kserówki z tej książki podczas katechez).
Ta prosta metodyka przekazu prawd biblijnych, nauczania Jezusa, zasad życia i postępowania zgodnie z Jego wolą oraz wartości wychowawczych i nauki o Kościele po dziś dzień jest błogosławieństwem. Tymi prostymi obrazami przyczynił się do duchowej przemiany w nie jednej/jednym z nas, czyniąc nas naśladowcami najlepszego Przyjaciela na całe życie i wieczność – Jezusa Chrystusa.
Ilustrator i autor
Inne wspomnienie to oczywiście redagowany przed laty przez Pastorostwo diakon Helenę Gajdacz i ks. Emila Gajdacza dodatek do Zwiastuna Ewangelickiego pt. „Przyjaciel dzieci”. Bogate w duchowe i wartościowe treści ewangeliczne czasopismo dla dzieci sprawiało w nas pragnienie czytania i z niecierpliwością czekaliśmy na kolejny numer, a w nim oprócz historii biblijnych, znajdowały się opowiadania, krzyżówki, rebusy, które tworzył ks. Emil Gajdacz w pięknej szacie graficznej.
To te krzyżówki i rebusy utrwalały postacie bohaterów biblijnych, przesłanie ewangelii. Warto przypomnieć, że ks. Emil swoim talentem od Boga malował, rysował i tworzył na komputerze, edytował własne zdjęcia, tworząc liczne plakaty, zaproszenia na uroczystości kościelne, ilustracje, programy do nauczania dzieci, opracowania z konkursami, scenariuszami scenek biblijnych. Swoim technicznym pismem kaligrafował różne wpisy i wraz z małżonką sami robili liczne scenografie do przedstawień bożonarodzeniowych, wystaw i akademii reformacyjnych. Wielkie i nie do opisania bogactwo służby, talentów jakimi ks. Emil służył w parafii cieszyńskiej czy dla całego Kościoła. Widzę go jak zawsze podczas nabożeństw, spotkań bez rzucania się w oczy, po cichu robił zdjęcia, które są ogromną skarbnicą fotorelacji z życia Kościoła.
Gdy myślę o Ks. Emilu Gajdaczu to wyrażam Bogu wdzięczność, że przed 15 laty osobiście postawił go na drodze mojej służby w Dzięgielowie. Jako emeryt wraz z małżonką zamieszkał w Dzięgielowie. To było dla mnie wielkie błogosławieństwo. Zawsze mogłem liczyć na jego pomoc w służbie duszpasterskiej w Parafii, Diakonacie Eben – Ezer czy w Ewangelickim Domu Opieki Emaus. Współpracowaliśmy bez konfliktów. Był dla mnie wspaniałym i wyrozumiałym, cierpliwym i mądrym „ojcem duchowym” (i nie ma w tym słowa przesady), o spokojnym i pogodnym usposobieniu. Zastępował mnie zawsze chętnie podczas niedzielnych i świątecznych nabożeństw.
A był wspaniałym kaznodzieją. Jego kazania, które zawsze pisał w zeszytach (a jego kaligrafię mógłby odczytać każdy) były pełne Bożej mądrości, proste, logiczne, spójne, gdzie jeden po drugim pokazywał duchowe prawdy. Jego kazania były jak instrukcja duchowego życia z Bogiem, którą punkt po punkcie wystarczyło zastosować w życiy, aby móc z błogosławieństwem naśladować Jezusa. Był zawsze na bieżąco z trendami współczesnego świata i umiał je komentować z biblijnego punktu widzenia z wielką duchową wnikliwością i mądrością.
Starał się, aby dany tekst biblijny scharakteryzować i przybliżyć słuchaczom, ilustrując jak zawsze przykładem z życia. Zawsze słuchałem jego kazań, wykładów biblijnych, prelekcji z wielką uwagą. Dlaczego? Były rzetelnie przygotowane i wymodlone! A Duch Św. czynił, że w głoszonych kazaniach zawsze stosował akcent ewangelizacyjny, dzięki któremu dla wielu ludzi Jezus Chrystus stał się najlepszym przyjacielem życia!
Budowniczy i duszpasterz
Jego „dzieckiem” był Ewangelicki Dom Opieki Emaus w Dzięgielowie, którego był świadkiem budowy, a później prze lata jego Dyrektorem. Przyczynił się do wybudowania budynku Domu Opieki „Emaus 2 „. Wraz z Siostrami Diakonisami oraz współpracownikami dbał z wielką pasją i wiarą o czynną miłość do bliźniego, robił wszystko, aby jesień życia uczynić godną i błogosławioną dla każdego mieszkańca Emaus. Był dyrektorem i duszpasterzem. Do końca prowadził rozważania biblijne dla mieszkańców EDO Emaus. Wspólnie, na przemian, w każdy poniedziałek prowadziliśmy modlitwy przy śniadaniu z naszymi pracownikami. Dbał o jakość duchowego życia Domu Opieki i całego dzieła Diakonatu „Eben – Ezer”, ale również o podniesienie kwalifikacji zawodowych w opiece nad starszymi. Dlatego przez lata ks. Emil Gajdacz prowadził kursy geriatryczne, na których setki ludzi przygotowywało się do pracy w domach opieki. Był dyrektorem i jednym z wykładowców biblijnej diakonii i etyki ewangelickiej. A gdy był na emeryturze, uczestniczył jako gość w comiesięcznych posiedzeniach Zarządu Diakonatu Eben Ezer, który kształtuje na bieżąco „politykę” prowadzenia Domu Opieki Emasu i Diakonatu „Eben – Ezer” .
Mogłem korzystać z jego wiedzy, mądrości i bogatego doświadczania życiowego, którym się dzielił i nas wszystkich wspierał. Jak mało kto znał od podszewki tajniki funkcjonowania Domu Opieki. Kto nam teraz uruchomi windę, gdy się zawiesi? Kto nam odblokuje alarm, gdy będzie wył jak szalony? Kto włączy piec gazowy CO, gdy przyjdzie jesienny czas? Kto podpowie, jak coś naprawić czy gdzie, czegso szukać ? Kto …?
Wielką miłością ks. Emila Gajdacza było jego „drugie dziecko”, czyli Diakonat Żeński „Eben – Ezer w Dzięgielowie, jego historia i tradycja. Dla niego i małżonki „Rodziną” była społeczność naszych kochanych Sióstr Diakonis. To był ich drugi dom. Byli z Siostrami na dobre i złe, w chwilach radości, ale i gdy przyszedł smutek, choroba i łzy. Dzielili z nimi wszystkie okoliczności codziennego życia diakonatu i służby. To podczas emerytury ks. Emil podjął się trudu opisania historii i współczesności Diakonatu wydanej w postaci albumu w trzech językach, bogato ilustrowanym zdjęciami z jego archiwum pt. „Ewangelia Miłości”. Wraz z Pastorową Heleną zamieścili w nim dużo własnych zdjęć i wybrali teksty biblijne, mówiące o służbie diakonii. Tak powstało piękne duchowe dzieło opisujące bogactwo służby Diakonatu Eben – Ezer. To dzięki jego mrówczej pracy i uporowi powstała druga pozycja poświęcona świadectwu wiary i służby wszystkich powojennych Sióstr Diakonis. Książka „Powołane” jest nieocenioną skarbnicą wiedzy o skromnym, ale jakże pracowitym oraz błogosławionym życiu wielu „cichych bohaterek wiary”. To ksiądz Emil zebrał mnóstwo zdjęć i wizualnie ozdobił nimi historię służby Diakonatu i Diakonis. Jego pracowitość, skrupulatność i rzeczowość była nieoceniona. Bogu dzięki za jego liczne talenty, których nie jestem w stanie wszystkich opisać. Musiałaby powstać książka.
Gdy myślę o Ks. Emilu Gajdaczu mam przed oczyma jego ostatnią misję. 8 maja 2020 roku minęła 80. rocznica męczeńskiej śmierci założyciela Diakonatu Eben – Ezer, wybitnego kaznodziei, przywódcy ruchu ewangelizacyjno-misyjnego na Śląsku Cieszyńskim, patrioty ks. seniora Karola Kulisza.
Ostatnia misja
Ks. Gajdacz postanowił wykorzystać tą rocznicę i pracę magisterką o ks. Kuliszu, którą przed laty napisał ks. Jan Badura. Ks. Badura przeredagował ją i udostępnił do druku. Czas pandemii sprzyjał, aby pracować nad redakcją i podjął się tego oczywiście ks. Gajdacz wraz panią pastorową Jadwigą Badurą. Ks. Gajdacz chciał, aby ta pozycja była wzbogacona częścią albumową, ilustrującą życie ks. Kulisza. Więc szukał zdjęć w archiwach, docierał do świadków, szukał rożnych innych materiałów ukazujących spuściznę ks. Kulisza. Zaangażował wszystkie swoje siły i czas. Robił to z wielką pasją i był w tym szczęśliwy. W dniu, gdy trafił do szpitala, skończył ostatnie poprawki i oddał książkę do druku. Będąc już w szpitalu, dzwonił do małżonki, że ma jeszcze jedną poprawkę co do okładki. Pomimo, że książka była już w druku, jego życzenie udało się zrealizować. Żył tym i myślał o tym do końca. Taki był ks. Emil -zaangażowany w 100%. Odszedł spełniony, bo Bóg pozwolił mu też dożyć ostatniej jego misji życia, o której mi wciąż mówił i marzył.
Została ona spełniona w piątek 11 września 2020, gdy byliśmy na terenie dawnego obozu koncentracyjnego Buchenwald k. Weimaru. W budynku krematorium odsłoniliśmy tablicę pamiątkową, informującą następne pokolenia, że tu został zamordowany ks. senior Karol Kulisz. Tego wyjazdu nie zapomnę do końca życia. Ks. Emil bardzo to przeżywał. Opowiadał o ks. Kuliszu, dopytywał się o wszystko dyrektor Muzeum w Buchenwaldzie, chłonął każdą informację; wszystko fotografował. Wracał szczęśliwy i wdzięczny Bogu, że spełnił misję dla następnych pokoleń i dla Kościoła.
„Pamiętajcie na wodzów waszych, którzy wam głosili Słowo Boże, a rozpatrując koniec ich życia, naśladujcie wiarę ich ” List do Hebrajczyków 13, 7.
Dla mnie Ks. Emil Gajdacz był ” duchowym wodzem”, autorytetem i świadkiem Ewangelii Chrystusowej. Wdzięczny mu jestem, że mogłem się karmić „pokarmem” Bożego Słowa, które głosił z mocą i w prawdzie. Chcę, biorąc przykład z jego życia służby i talentów, wciąż czerpać z świadectwa jego wiary, z której w cichości, pokorze i miłości wskazywał na Jezusa. Dla niego i dla mnie jest prawdziwym Przyjacielem – Jezus Chrystus – Pan Mój i Bóg mój na wieki.
ks. Marek Londzin
Ks. Marek Londzin jest proboszczem Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Dzięgielowie i duchownym radcą Synodu Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce
Ks. Emil Gajdacza mnie konfirmował. Pastorowa Gajdaczowa uczyła mnie religii. Oboje tworzyli tak niesamowity team, że łza się w oku kręci kiedy wspominam tamte czasy. Żal, okrutnie żal, że już nie dane mi będzie porozmawiać z Ks. Emilem. Zawsze miał czas, zawsze był uśmiechnięty. Miał niesamowitą pamięć. A książeczkę „Mój przyjaciel Jezus” mam nadal na półce 🙂
Bardzo oddany duchowny w budowaniu Bożego kościoła na ziemi. Głębokie w treści głoszone kazania. Cenił sobie że jest duchownym, księdzem.