Wspomnienie o śp. ks. radcy Piotrze Wowrym

Ostatnie nasze spotkanie i rozmowę wspominam serdecznie i wesoło, w zeszłym roku przed całym tym pandemicznym zamieszaniem. Szeroki uśmiech i energia rozmowy dawały poczucie prawdziwej radości ze spotkania, bo tak ich przecież niewiele, odkąd przebywam na emigracji – rozpoczyna swoje wspomnienie ks. radca Paulina Hławiczka o zmarłym 7 października 2020 w wieku 57 lat śp. ks. radcy Piotrze Wowrym, duszpasterzu ustrońskich ewangelików.

9 października 2020, Redakcja

„Chrystusa poświęcajcie w sercach waszych, zawsze gotowi do obrony

przed każdym domagającym się od was wytłumaczenia się z nadziei waszej,

lecz czyńcie to z łagodnością i szacunkiem.” 1 List Piotra 3, 15-16a


Jasny uśmiech

Jasna twarz

Jasna koszula

Ostatnie nasze spotkanie i rozmowę wspominam serdecznie i wesoło, w zeszłym roku przed całym tym pandemicznym zamieszaniem. Szeroki uśmiech i energia rozmowy dawały poczucie prawdziwej radości ze spotkania, bo tak ich przecież niewiele, odkąd przebywam na emigracji.

Wywodzę się z pierwszego pokolenia wolności, które poszło do szkół w 1989 roku, ale jako urodzona przed tym rokiem, należę też jeszcze do poprzedniego pokolenia. Nie wszystko zatem było od razu jasne, ani wolne, ani dobre. Latami ciagnął się strach przed systemem, starszymi, przed groźnymi nauczycielami czy śmiertelnie poważnymi księżmi. Tworzyło to w dziecku poczucie niemocy i chęci schowania się w swoim świecie. Ale byli i tacy którzy rozjaśniali, przełamywali, zmieniali, otwierali…

Do nich właśnie należał Ksiądz Piotr Wowry. Powoli, z wrodzonym jakby sobie spokojem i dystansem, czasem może nawet i lękiem, który wtedy towarzyszył wielu pokornym, był duszpasterzem dającym poczucie spokoju, bezpieczeństwa i nadziei. Jego kazania były przyjazne młodemu człowiekowi. Nie tylko dlatego, że potrafił zamknąć teologiczne rozważania w krótkiej formie, ale przede wszystkim dlatego, że to, co mówił, było zrozumiałe i ciekawe także i dla najmłodszych.

Kto chciał mógł zupełnie praktycznie zastosować jego uwagi w życiu. Lubiłam też i te kazania, w których zadawał pytanie, a wcale na nie nie odpowiadał. Nie narzucał jedynej dobrej drogi, jedynego dobrego toku rozumowania. Wynosiłam wtedy z tego podstawowe zrozumienie Biblii, że bez względu na to jakiej drogi bym nie obrała, będę przez nią szła z miłością Chrystusową, będzie to dobra droga. Czyż to nie daje młodemu człowiekowi poczucia wolności, poczucia wartości i miejsca do rozwinięcia skrzydeł?

Pod koniec studiów teologicznych zaprosił mnie do kaznodziejskiej współpracy w ustrońskich parafiach, czego w tamtym czasie wcale nie oczekiwałam, ponieważ starania o ordynację kobiet były bardzo mozolną a bezowocną, jak się wtedy wydawało, pracą wypełnioną wieloma trudnościami i dyskryminacją. On jednak akceptował fakt, że kobiety też otrzymują powołanie i szczerze cieszył się ze swojego udziału w otwieraniu tych drzwi. Wspominam też, jak podczas tej współpracy przestrzegał w swym nauczniu przed tzw. „tumiwisizmem” wśród młodych. Po raz pierwszy usłyszałam wtedy to słowo, ale przez następnych kilka lat wykorzystywałam go w różnych konfiguracjach w swoich kazaniach. Jego białą księżowską koszulę pamięta wielu ówczesnych młodych. Odróżniało go to bowiem od „ciemnej masy” lub „czarnej strony mocy”, że pozwole sobie użyc tych określeń z lat dorastania.

Chcę wspomnieć także jego działalność na rzecz dialogu i zrozumienia wśród chrześcijan rożnych tradycji. Ekumenizm i wspólne akcje z bracmi i siostrami innych Kościołów chrześcijańskich, w tym przede wszystkim z Kościołem rzymskokatolickim, dawały nam -młodym poszukującym- nadzieję, że jest coś ponad podziałami; że jest coś ważniejszego, że autorytet jest poza nami, a nie w naszych ziemskich tradycjach, przyzwyczajeniach i niepełnych rozumowaniach.

I chociaż my w Polsce szybciej potrafimy opowiadać o tym, co nas dzieli niż o tym co nas łączy, ksiądz Piotr trwale i systematycznie budował ścieżki, mosteczki i przełęcze, aby góra z górą mogły się spotkać i aby wszystkim żyło się lepiej.

Najbardziej jednak zapadło mi w serce jego kaznodziejstwo i duszpasterstwo końca życia ziemskiego. Nie jego życia, ale jego parafian. Był z nami, kiedy przeżywaliśmy w rodzinie trudne momenty związane z ciężkimi chorobami czy rozstaniami. Jego towarzyszenie przy ostatniej Komunii, ostatniej modlitwie, ostatnim odprowadzeniu, a pózniej także przy uroczystym wspominaniu i dalszej opiece nad tymi, którzy pozostali, była niezastąpiona. Posiadał umiejętność spotkania się w ciszy i zadumie, cisza go nie krępowała. Równocześnie zadawał pytanie, jakie są życzenia chorego, jakie rodziny. Robił notatki, niczego nie zapominał, kolekcjonował detale tak ważne w tym czasie. Traktował każdy przypadek indywidualnie i z respektem. Smucił się prawdziwie, płakał z płączącymi. Współodczuwał. Niech dowodem będzie podziękowanie, którym zakończę, a które wraz z rodziną napisaliśmy po śmierci mojego młodszego brata w 2018 roku:

„Księże Piotrze, z serca chcemy podziękować za obecność, zrozumienie i przepięknie poprowadzony pogrzeb. Emocje w bardzo wymownym kazaniu pokazały, że jest Ksiądz z nami. Dotknął Ksiądz wielu serc, które z trudnością znajdują Boga w Kościele, więc i misyjność znalazła tu swoje miejsce, co prawdziwie cieszy i daje nadzieję! To był szczególny dzień i mimo ogromnej rozpaczy znaleźliśmy w tym podziękowaniu za życie i pożegnaniu ukojenie.”

Z wdzięcznością dołączam do tych, którzy wspominają i żegnają Księdza Piotra. Niech smutek straty i nagłego rozstania nie przesłania naszego dziękczynienia za życie i działanie Księdza, ale także niech uwypukli to, czym sami zostaliśmy obdarowani, a co czasem umniejszamy: jasny uśmiech i dar miłości to przecież taka oczywistość, a jednak tak bardzo niedoceniana i ukryta w czasach podziałów, w czasach pandemii.

ks. radca Paulina Hławiczka (Luterański Kościół w Wielkiej Brytanii)


>> Informacje nt. śp. ks. radcy Piotra Wowrego


2 thoughts on “Wspomnienie o śp. ks. radcy Piotrze Wowrym

  1. Piekne wspomnienie. Tak, ks,Piotr Wowry wyroznial sie dobrym sercem i zrozumieniem, dbal bardzo
    o schludny wyglad i wszyscy pamietaja Jego snieznobiale koszule!
    Byl obok ks,Pilcha ulubionym wikariuszem w Warszawie.
    Czesc Jego Pamieci! Wielki zal.,ze odszedl tak mlodo,,,

  2. Piękne i jakże prawdziwe wspomnienie, w tym wspomnieniu namalowany został autentyczny portret ks. Piotra Wowrego. Taki właśnie był nasz Proboszcz. Wczorajsze pożegnanie jakże wzruszające, pełne emocji, kazanie ks. Biskupa J. Samca jak i wszystkie przemówienia były tak bardzo wyraziste i podkreślały Jego wyjątkowe cechy charakteru, Jego słowa, które każdemu niosły ukojenie i nadzieję. Wczorajsze pożegnanie, obecność tak wielu księży, delegacji, wiernych, oglądalność on line było najlepszym świadectwem, jak bardzo był nam bliski nasz ks. proboszcz Piotr Wowry. Teraz już nic nie będzie takie samo. Trudno będzie tę pustkę wypełnić. Nikt nie potrafi się pogodzić z taką stratą. Jeszcze wieczorem podchodziły do grobu osoby, które w milczeniu oddawały hołd naszemu Drogiemu Proboszczowi. Jeszcze raz Bóg Zapłać za wszystko, dziękujemy, tak po prostu, po staropolsku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error: Aby wykorzystać treść lub jej fragmenty należy otrzymać pozwolenie redakcji!