Kościół różnorodny – rozmowa z ks. Robertem Kozakiem, duchownym diecezji St Albans Kościoła Anglii

O swojej drodze do kapłaństwa w Kościele anglikańskim oraz Reformacji opowiada ks. Robert Kozak, polski duchowny w diecezji St Alban’s Kościoła Anglii.

5 lutego 2019, Redakcja

Polacy w Wielkiej Brytanii kojarzą się zazwyczaj z pracą sektorem usługowym, rzemieślnikami i studentami. Do tej kalki nie pasuje Polak – ksiądz anglikański.

To prawda, jednak ja też pracowałem w sektorze usługowym, restauracjach, kawiarniach i zastanawiałem się, nad swoim miejscem w życiu. To był również czas odkrywania Kościoła na nowo, a działo się to w Kościele anglikańskim.

Czy wcześniej był Ksiądz praktykującym katolikiem?

Tak, nawet bardzo.

Nie myślał Ksiądz o kapłaństwie?

Owszem, chciałem zostać zakonnikiem i przez  dziewięć miesięcy byłem w zgromadzeniu kapucynów jako postulant zaraz po maturze. Później zrezygnowałem. Doszedłem do wniosku, że to nie była odpowiednia droga. Studiowałem też teologię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, później wziąłem urlop dziekański i już nie wróciłem.

Urlop związany był z wyjazdem do Anglii?

Nie. Chciałem się zastanowić nad dalszym kierunkiem, czy to jest faktycznie słuszna droga, którą powinienem kontynuować. Podczas urlopu dziekańskiego byłem w szkole muzycznej dla organistów (w Archidiecezjalniej Szkole Muzycznej) i pracowałem jako organista przez dwa lata w kościele Księży Saletynów w Łagiewnikach, a później wyjechałem do Anglii. Moje przemyślenia nie dotyczyły konkretnie Kościoła rzymskokatolickiego, a miały charakter ogólny związany z wiarą, mojej relacji z Bogiem. Z perspektywy czasu wiem, że szukałem przestrzeni bardziej otwartej.

Pod względem doktryny czy w sprawach społecznych?

Jedno i drugie.

Czy wcześniej był Ksiądz konserwatywnym katolikiem?

Na początku owszem. Byłem w taki sposób wychowany. Od zawsze byłem związany z Kościołem zarówno w rodzinnej miejscowości, jak i w Krakowie. Pełniłem służbę ministranta, lektora, byłem zaangażowany w Ruch Światło-Życie, jednak wiele się zmieniło po wystąpieniu z zakonu.

A co z kolejną decyzją wyjazdu zagranicę?

Chciałem spróbować czegoś nowego. Wyjechałem i wcześniejsze myśli o pozostaniu księdzem gdzieś prysnęły. W Anglii nie do końca wiedziałem, co chce robić, kim chcę być.

Czy przed wyjazdem do Anglii zetknął się Ksiądz w jakikolwiek sposób z Kościołami protestanckimi?

Tak, przez jakiś czas grałem na organach w kaplicy metodystycznej. Raz się wybrałem do kościoła luterańskiego św. Marcina, ale jakoś nie mogłem się tam odnaleźć.

Dlaczego?

Było za dużo pieśni i kazanie wydało mi się za długie. To nie był mój styl modlitwy i nie moja duchowość. Od dawna jestem związany z pobożnością wspólnoty Taize, gdzie właściwie odkryłem, że Kościół katolicki to nie tylko Kościół rzymskokatolicki, a cała rodzina Kościołów, które uważają się za część Kościoła Powszechnego. W Taize wiara przekazywana jest w bardzo prosty i powiedziałbym również ludzki sposób. Piękno i prostota modlitwy w Kościele Pojednania otworzyła w moim sercu na nowo drzwi do żywej relacji z Bogiem, który pragnie rozlewać swoją miłość w życiu każdego i każdej z nas. Spędzanie czasu wśród młodych (i również nieco starszych) chrześcijan pochodzących z różnych krajów i środowisk utwierdziło mnie w przekonaniu, że budowanie wspólnoty nigdy nie może być oparte na strachu czy sytuacji, w której ostatnie słowo zawsze należy do silniejszego, lecz na zaufaniu i solidarności. W Taize zaufanie, nadzieja, czy solidarność to słowa klucze, które posiadają potencjał by nieustannie otwierać nowe możliwości poznania Boga i drugiego człowieka. Myślę, że rozciąga się to również w bardzo istotny sposób na płaszczyznę dialogu ekumenicznego. Jeśli tkwię w przekonaniu, że moja droga jest jedyną słuszną alternatywą, to w jaki sposób mogę świętować jakże barwną różnorodność wiary chrześcijańskiej? Wzajmnie zaufanie to moim zdaniem niezbędny fundament jakiekolwiek dialogu.

I pewnego dnia wszedł Ksiądz do kościoła anglikańskiego, doznał olśnienia, czy może nawet rozgrzania serca i postanowił zostać anglikaninem?

To nie była aż taka epifania. Przekroczyłem próg kościoła anglikańskiego za sprawą jednego z moich stałych klientów, gdy pracowałem jako barista w kawiarni. Zaczęliśmy rozmawiać o duchowości i zapytał się, czy chodzę do kościoła. Odpowiedziałem, że już nie. Mieszkałem wtedy w Norwich i zaprosił mnie do jednego z kościołów w mieście – St John’s Baptist Timberhill należący do nurtu wysokokościelnego. Poszedłem na mszę i byłem trochę w szoku. Zobaczyłem liturgię, która była bardziej katolicka niż ta, którą znałem z Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce. Tam po raz pierwszy widziałem mszę odprawianą w kierunku wschodnim. Zacząłem przychodzić na spotkania z duchownym. Dużo rozmawialiśmy o Kościele i duchowości. Te rozmowy miały luźny charakter i nie były szczególnie ukierunkowane na zmianę wyznania. Dopiero po pół roku uczęszczania na nabożeństwa, zdecydowałem się przystąpić do Komunii. Wcześniej nie przystępowałem do Eucharystii, mimo że wiedziałem, że zgodnie z praktyką anglikańską, jestem zaproszony, ale wciąż siedziało we mnie to przeświadczenie wyniesione z Kościoła rzymskokatolickiego, że nie powinienem. W pewnym momencie wewnętrznie zaakceptowałem, że jestem częścią tej wspólnoty, do której przychodzę, z którą się modlę i przystąpiłem do Komunii – to był przełomowy moment. Rozpoznałem, że jest to Kościół katolicki, chociaż nie rzymskokatolicki.

Czym jest anglikanizm dla Księdza?

To duchowy dom. W tym Kościele jest duża różnica poglądów, jednak jesteśmy jedną wspólnotą, która podąża w jednym kierunku, ku Chrystusowi. Można rozmawiać i różnić się, nie zgadzać się i to nie wywołuje złości, a zachęca wręcz do dalszego dialogu.

Wiele osób nie może tego napięcia unieść i przechodzi do rzymskokatolickiego – szczególnie w Anglii.

To jest ruch w obydwie strony. W mojej parafii są anglikanie, którzy byli rzymskimi katolikami i z pewnością w parafiach rzymskokatolickich są byli anglikanie. Spotkałem byłego księdza anglikańskiego, który jest obecnie księdzem rzymskokatolickim – konwertował wraz z żoną i dziećmi. To była jego droga i nie powinno się tego osądzać. Są też anglikanie, którzy przeszli na katolicyzm, ale po jakimś czasie powrócili do Kościoła, także duchowni. O swojej decyzji nie lubię mówić jako konwersji, gdyż byłem chrześcijaninem i katolikiem, i nic się nie zmieniło.

Jak angielscy anglikanie przyjęli Polaka?

Na początku jak zacząłem przychodzić do kościoła anglikańskiego to zostałem poinformowany, że w Norwich jest również kościół rzymskokatolicki. W katedrze odprawiana jest nawet msza w języku polskim. Podziękowałem i powiedziałem, że jestem tu, gdzie chcę być, że się nie pomyliłem. Często się zdarza, że Polacy mylą niektóre kościoły anglikańskie z rzymskokatolickimi, szczególnie kiedy widzą identyczny wystrój. Na przykład w parafii, w której służę, są stacje drogi krzyżowej, jest tabernakulum przy ołtarzu, jest figura Matki Bożej, na górze umieszczona jest kalwaria z Ukrzyżowanym Chrystusem w centrum i postaciami Marii i św. Jana po obydwu stronach, jest zapach kadzidła, a mimo wszystko nie jest to kościół rzymskokatolicki. Czasami Polacy są zdziwieni, że duchowny anglikański mówi po polsku.

Niedawno miałem ciekawą rozmowę z pewną Polką, która odwiedziła nasz kościół. Powiedziała, że obecnie czuje się związana z buddyzmem, ale poczuła pragnienie nawiązania do swoich korzeni. Była zdziwiona, że jest w kościele anglikańskim. Rozmawialiśmy i właśnie to bardzo cenię w Kościele anglikańskim, że jest przystanią i przestrzenią dla tych, którzy są poszukujący, nie do końca potrafią się określić, powiedzieć, do jakiej wspólnoty należą.

Z pewnością anglikanizm jest otwarty, ale może zbyt otwarty?

No tak, często zarzuca się, że jest taki wishy-washy (pol. rozmyty, nijaki). Jestem jednak odmiennego zdania. Cały czas rozmawiamy ze sobą, trwa dialog i debata, również w kontekście Synodu, składającego się z Izby Biskupów, Kapłanów i Świeckich. Jakakolwiek decyzja zostanie podjęta, to jest ona przemyślana, przemodlona i przedyskutowana. To są lata, a nie parę miesięcy. Sporo czasu zajęło Kościołowi, aby zacząć ordynować kobiety czy dopuścić do święceń biskupich.

Czym jest dla Księdza Reformacja?

Ma spore znaczenie. Otworzyła Kościół na różnorodność, która jest częścią tego, co dzisiaj znamy jako Kościół anglikański. Reformacja to także Modlitewnik Powszechny (Book of Common Prayer), jeden z filarów anglikańskiej tożsamości. Kościół anglikański jest jednocześnie katolicki i reformowany. Dziedzictwo reformacyjne jest wciąż ważne i w zależności od nurtu w Kościele podkreślany jest raz element katolicki, a raz reformacyjny, choć są one ze sobą organicznie powiązane. Jako przykład można podać Święto Angielskich Świętych i Męczenników Ery Reformacji (4 maja). Proszę zwrócić uwagę, że szczegół tkwi w nazwie. Ważne jest tu słowo ‘era’. Nie wspominamy jedynie tych, którzy zginęli za wiarę w czasie Reformacji per se.  To jest raczej święto wszystkich „mężczyzn i kobiet tej ziemi, którzy z odwagą i oddaniem dali świadectwo swej wiary” (tłum. słów kolekty dnia) nie tylko w czasach Henryka VIII i jego arcybiskupa Cranmera, ale aż po dzień dzisiejszy. Kolekta przeznaczona na to święto wyraża również prośbę do Boga, by zgodnie ze swoją wolą napełnił Kościół pokojem, i ‘by Ci którzy byli podzieleni na ziemi, zostali pojednani w niebie i dostąpili wspólnej wizji chwały Bożej.’ Żadna strona sporu nie jest tu wykluczona, ponieważ każdy z reformatorów miał na sercu dobro Kościoła i wiary, za którą był gotowy oddać życie.

Jak wyglądała droga Księdza do kapłaństwa w Kościele anglikańskim?

Formalnie rozpoczyna się od procesu rozeznania na szczeblu diecezjalnym. Ksiądz z parafii, do której się uczęszcza, informuje diecezję, że jest potencjalny kandydat, który chciałby rozeznać swoje powołanie do kapłaństwa w Kościele anglikańskim. Później jest spotkanie z przedstawicielem diecezji, mentorem, z którym odbywa się szereg rozmów o powołaniu, wierze, spraw osobistych. Kolejny krok to spotkanie z diecezjalnym koordynatorem ds. powołań, który przygotowuje kandydata do tzw.  Selekcji (inna, bardziej oficjalna nazwa to the Bishop’s Advisory Panel, w skrócie BAP), a więc trzydniowych rekolekcji, w trakcie których odbywają się trzy rozmowy z trzema różnymi osobami. Jedna rozmowa dotyczy wiary, druga relacji osobistych, a trzecia spraw raczej ogólnotechnicznych związanych z procesem nauki. Po konferencji następuje czas oczekiwania, który trwa ok. 2 tygodni. Możliwe są trzy odpowiedzi: bezwarunkowe ‘tak’, warunkowe ‘tak’ związane z dodatkowymi wymaganiami, oraz ‘nie’. Otrzymałem decyzję na ‘tak’ i nadszedł czas na wybranie college’u, w którym miałem podjąć dalszą edukację.

Czy rzymskokatolicka przeszłość nie była problemem dla diecezji?

Nie, ale były pytania jak np. czy jeśli trudno mi będzie kiedyś w Kościele anglikańskim to czy nie będę chciał wrócić do rzymskokatolickiego. Te pytania służyły sprawdzeniu, czy na poważnie chcę się związać z Kościołem anglikańskim na resztę mojego życia. Były też pytania o sprawy teologiczne związane chociażby z teologią Eucharystii. Ciekawe jest to, że w Kościele anglikańskim często liturgia określa teologię i na przykładzie modlitw eucharystycznych widać ukierunkowanie danej parafii. Zresztą jest to temat w zakresie moich zainteresowań teologicznych –  w pracy licencjackiej podjąłem kwestię struktury modlitwy eucharystycznej w Book of Common Worship (agenda liturgiczna – przyp. luter2017) w odniesieniu do pneumatologii, a więc teologii o Duchu Świętym.

Po raz pierwszy w 2014 roku liczba anglikanów, uczestniczących w niedzielnych nabożeństwach spadła poniżej miliona. Jak odpowiedzieć na kryzys i jak sobie z nim radzić?

Rzeczywiście Anglia na powrót stała się krajem misyjnym. Już nie jest tak, że jeśli coś się zorganizuje to ludzie na pewno przyjdą. Kościoły nie rzadko postrzegane są jako budynki, w których ludzie nie bardzo wiedzą jak się zachować. Drzwi kościoła to dla niektórch bariera zaskakująco trudna do pokonania. Inaczej niż kiedyś, Kościół bardziej musi wychodzić do ludzi, wsłuchiwać się w ich głos i duchowe potrzeby. Bardzo istotna jest działalność Kościoła w społecznościach lokalnych, na osiedlach, w szkołach, uczelniach, itd. Ogromną rolę odgrywa również budowanie zaufania między wyznawcami różnych religii, ale również tymi, którzy deklarują się jako niewierzący. Po ogłoszeniu wyników spisu ludności z 2011 roku okazało się, że aż jedna czwarta ogólu społeczeństwa deklaruje brak wiary, a jedno z miast we wschodniej Anglii, Norwich, osiągnęło rekordową liczbę 42.5% niewierzących co zainspirowało BBC do zadania pytania: ‘Czy Norwich jest miastem bez Boga?’ (oryg. ‘Is Norwich the most Godless city?’).  Sytuacja w Anglii jest zupełnie inna niż w Polsce – brakuje społecznej i rodzinnej presji związanej z uczestnictwem w liturgii, stąd to przeżywanie Kościoła jest zgoła inne, w jakiejś mierze bardziej świadome. Myślę, że znalezienie jednej odpowiedzi jest trudne – dla mnie wielki potencjał duchowy tkwi w tradycyjnej liturgii, jej gestach, symbolice i słowach. Oczywiście nie można jej oddzielić od systematycznej katechezy. Nie chodzi o fasadowość, a wejście w głębię.


Ks. Robert Kozak jest diakonem diecezji St Albans i pełni służbę duszpasterską w Parafii Wszystkich Świętych w Leavesden, w lipcu 2016 roku zostanie ordynowany na prezbitera.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error: Aby wykorzystać treść lub jej fragmenty należy otrzymać pozwolenie redakcji!