Herbatka miętowa i nieprzemakalna stodoła – 75 lat Rady Ewangelickiego Kościoła Niemiec

Gotowane ziemniaki polane rozrzedzonym sosem mięsnym, buraczki, a do tego herbatka miętowa – to mógłby być zestaw w polskim barze mlecznym, ale mowa o głównej potrawie podczas spotkania założycielskiego Ewangelickiego Kościoła Niemiec przed 75 laty. Jednak ani okoliczności, ani temperatura rozmów nie były sielanką.

11 września 2020, Redakcja

Po II wojnie światowej Niemcy podzielono między aliantów na cztery strefy okupacyjne. W trudnych warunkach materialnych i praktycznie krótko po oficjalnej kapitulacji Niemiec rozpoczął się żmudny proces odbudowy życia kościelnego – z jednej strony wciąż istniał prawnie Niemiecki Kościół Ewangelicki (DEK), który w III Rzeszy był całkowicie podporządkowany nazistowskiemu aparatowi władzy i jego ideologii, a z drugiej konkurencyjny Kościół Wyznający, który starał się z mniejszym lub większym powodzeniem lawirować między lojalnością wobec oficjalnej władzy a przekonaniem, że jedynie on reprezentuje, prawowierny Kościół ewangelicki, czego wymownym świadectwem była Deklaracja z Barmen.

Duża część liderów i prawników kościelnych była skompromitowana różnym stopniem uwikłania w umacnianiu nazistowskiej ideologii, jednak nie wszystkich rozliczono z aktywnej współpracy. Aspekty psychologiczne po zawierusze wojennej i ogromnych zniszczeniach, problemy zaopatrzeniowe, komunikacyjne i przede wszystkim międzywyznaniowe zaszłości oraz doświadczenia tzw. walki kościelnej (Kirchenkampf) nie ułatwiały odbudowy kościelnych struktur.

Biskup Theophil 

Niekwestionowanym autorytetem cieszył się bp Theophil Wurm, luterański pietysta, biskup Ewangelickiego Kościoła Krajowego Wirtembergii. Na początku lat 30. bp Wurm wspierał przez pewien czas politykę wyznaniową III Rzeszy i przyłożył rękę do wyboru Ludwiga Müllera na biskupa Rzeszy, dość szybko przeszedł na stronę Kościoła Wyznającego i podczas płomiennego kazania w katedrze Ulm (kwiecień 1934) ogłosił włączenie wirtemberskiego Kościoła krajowego w struktury Kościoła Wyznającego.

Wielkie uznanie w Kościele i poza nim bp Wurm zdobył poprzez odważny i głośny protest przeciwko programowi eutanazji, w ramach którego hitlerowcy zabijali niepełnosprawnych wszystkich grup wiekowych i prowadzili doświadczenia medyczne. W 1943 roku bp Wurm w liście do Hitlera sprzeciwił się prześladowaniom Żydów, a gdy skrytykował ustawę przymusowo rozwiązujące ‘małżeństwa rasowo mieszane’, skazano go na areszt domowy i zakaz publikacji oraz wygłaszania kazań.

Wśród biskupów ewangelickich cieszył się wielkim autorytetem i to właśnie bp Wurm podjął samodzielną inicjatywę zwołania do diakonijnego ośrodka ‘Hephata’ w Treysa posiedzenia liderów kościelnych. Lokalizacja nie była przypadkowa, gdyż znajdowała się w środku Niemiec i w pobliżu granicy z sowiecką strefą okupacyjną. Poza tym ośrodek w Treysa nie ucierpiał na skutek działań wojennych i posiadał odpowiednie pomieszczenia dla zaproszonych 47 delegatów z poszczególnych Kościołów krajowych, których u schyłku Niemieckiego Kościoła Ewangelickiego było 24.

Planowana liczba 47 przedstawicieli ewangelickiego życia kościelnego wydłużyła się i w dniu obrad (27-31.08.1945) wynosiła ostatecznie 120.

Dawne spory odżyły

Dość szybko okazało się, że tradycje historyczne, różnice teologiczne między poszczególnymi tradycjami wyznaniowymi oraz bagaż doświadczeń z okresu walki kościelnej znacznie wpłyną na tempo procesu tworzenia nowego Kościoła. W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że każda ze stron – luteranie, ewangelicy unijni i reformowani – przybyli do Treysa z radykalnie odmiennymi oczekiwaniami oraz planami działania.

Przedstawiciele luterańskich Kościołów krajowych, w tym przede wszystkim bawarski biskup Hans Meiser, optowali za stworzeniem jednego, centralnego Kościoła w Niemczech o charakterze luterańskim z możliwością zachowania pewnej odrębności reformowanych zborów. Z kolei grupa skupiona wokół ks. Martina Niemöllera, jednego z liderów Kościoła Wyznającego i prezesa ewangelicko-unijnego Kościoła Hesji Nassau, sprzeciwiała się scentralizowaniu Kościoła i nadaniu mu jedynie luterańskiego charakteru. Niemöller optował za modelem Kościoła „od dołu”, a więc wzorowanego na Kościele Wyznającym, który od szczebla parafialnego do ogólnokrajowego zarządzany był przez tzw. Bruderräte (dosł. rady braci), oraz Deklaracją z Barmen jako ogólnie obowiązującą księgą symboliczną Kościoła.

Spory przy stole negocjacyjnym trwały długo i oś konfliktu teologicznego i kościelno-politycznego pokazywała jak odmienne było spojrzenie na wizję Kościoła i jego organizację.

Dzięki bp. Theophilowi Wurmowi udało się osiągnąć kompromis – zresztą nie po raz pierwszy, gdyż jeszcze przed rozpoczęciem konferencji w Treysa Bruderräte chciały zwołać swoje posiedzenie we Frankfurcie nad Menem, ale bp. Wurmowi udało się przekonać liderów Kościoła Wyznającego, aby przybyli do Treysa. W zamian ich liderzy mieli być równouprawnionymi członkami konferencji razem z przybyłymi władzami Kościołów krajowych, w tym szczególnie luterańskich.

Dobry kompromis

Biskupowi Wurmowi udało się wypracować dobry kompromis, a więc taki, który mogli podpisać wszyscy, ale nikt nie wyjechał z Treysa w pełni usatysfakcjonowany. To, co udało to się najszybciej ustalić, to nazwa: Ewangelicki Kościół Niemiec (Evangelische Kirche in Deutschland), a więc już nie ‘Niemiecki Kościół Ewangelicki’, który w czasach III Rzeszy demonstrował stopienie żywiołu nacjonalistycznego i religijnego – ‘Niemcy’ w nowej nazwie stanowiły jedynie odnośnik geograficzny, a nie tożsamościowy w sensie ścisłym.

Poza nazwą powołano Radę nie istniejącego jeszcze Kościoła Ewangelickiego Niemiec (Rat der EKD), która miała zająć się reprezentacją niemieckiego ewangelicyzmu i stworzenia podwalin dla przyszłego EKD, co stało się w 1948 roku w Eisenach. Zgodnie z postanowieniami, EKD nie miał być jednowyznaniowym Kościołem, jak chcieli luteranie, a federacją/związkiem (Bund) ewangelickich Kościołów krajowych, w których zachowana byłaby dana tradycja wyznaniowa. Takie rozwiązanie wychodziło naprzeciw oczekiwaniom większości członków Kościoła Wyznającego, jednak pozostawiało tradycyjne ‘kościelno-krajowe’ struktury z własnym prawem kościelnym i zwyczajami.

Kościół czy nie Kościół?

W tym kontekście pozostaje interesujące pytanie, które – mimo upływu 75 lat – wciąż nie przestaje zajmować zarówno prawników kościelnych, jak i przede wszystkim teologów: czy EKD to tylko luźna federacja czy też ma coś z Kościoła, który wyraźnie zaznaczony jest w nazwie?

Z pewnością EKD nie jest super-Kościołem, gdyż żaden ewangelik w Niemczech nie należy do EKD, a do poszczególnych Kościołów krajowych lub tzw. wolnych Kościołów tradycji staroluterańskiej. Podejmowane procesy reformy – ostatni kilka miesięcy temu w tzw. 11 głównych wytycznych „Kościół na dobrym fundamencie” kontynuują tę dyskusję na różnych poziomach i w różnych kierunkach, szczególnie w obliczu wielkich wyzwań, spadającej liczby wiernych i perspektywie, że w ciągu kolejnych trzech dekad EKD straci połowę obecnych członków.

W 1948 w Eisenach doszło do ostatecznego ukonstytuowania się EKD. Wpierw – przed 75 laty – powstała jednak Rada EKD, która była zalążkiem istotnej inicjatywy na gruncie niemieckiego protestantyzmu. Zgodnie z prawem to Rada EKD reprezentuje niemiecki protestantyzm na zewnątrz i wobec mnogości struktur jest najbardziej rozpoznawanym organem ewangelickiego życia kościelnego w Niemczech i zagranicą, zarówno w kontaktach ekumenicznych, jak i międzynarodowych.

Warto dodać, że również w 1948, jeszcze przed oficjalnym powstaniem EKD, a w skutek opisanych powyżej sporów w kontekście tworzenia Rady EKD, również w Eisenach powstał Zjednoczony Kościół Ewangelicko-Luterański Niemiec (VELKD). W VELKD zgromadziło się większość krajowych Kościołów luterańskich oraz ci luteranie z Kościoła Wyznającego, którzy należeli do tzw. Lutherrat (niektóre nie zdecydowały się na przyłączenie do VELKD, a inne stały się w 1953 r., częścią Ewangelickiego Kościoła Unii (od 2003 Unia Kościołów Ewangelickich). Ewangelicki Kościół Unii powstał z połączenia dawnego Kościoła unijnego z terenów Prus oraz późniejszej Konferencji Arnoldshein (unijni, reformowani oraz luteranie, nie należący do VELKD).

Nie katedra, a barak

Skomplikowane i kosztowne struktury są często przedmiotem krytyki środowisk kościelnych. Temat powraca regularnie, zazwyczaj w kontekście publikowanych co roku statystyk EKD. Liczba Kościołów wchodzących w skład EKD maleje ze względu na fuzje dotychczas samodzielnych Kościołów. Decyzje te powodowane oszczędnościami miały i wciąż mają konsekwencje teologiczno-ekumeniczne.

Jubileusz Rady EKD, a tym samym dorobek EKD ciekawie podsumował obecny prezes Rady EKD i jednocześnie luterański biskup bawarski Heinrich Bedford-Strohm: Nie wzniesiono dumnej katedry, ale raczej barak, jednakowoż zadziwiająco nieprzemakalny.

Życzenia Radzie EKD i EKD przekazał w imieniu Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce bp Jerzy Samiec: – 75 lat różnorodności pod ewangelickim dachem, wciąż rozwijana i pogłębiana przestrzeń dialogu z innymi oraz odwaga w zmaganiu się z problemami współczesności – błogosławieństwa Bożego z okazji urodzin, drogi Kościele Ewangelicki w Niemczech.

Wszystkiego dobrego, EKD!

>> Więcej na temat historii EKD w obszernym tekście w j. niemieckim


 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error: Aby wykorzystać treść lub jej fragmenty należy otrzymać pozwolenie redakcji!