Biliśmy w dzwony, aby milicja nie biła ludzi – rozmowa z ks. Władimirem Tatarnikowem, proboszczem Parafii Ewangelicko-Luterańskiej w Grodnie

O ostatnich wydarzeniach na Białorusi oraz sytuacji białoruskiej diaspory luterańskiej opowiada ks. Władimir Tatarnikow, proboszcz Parafii Ewangelicko-Luterańskiej św. Jana w Grodnie. 

18 sierpnia 2020, Redakcja

Z Białorusi napływają wiadomości o protestach w związku z niedawnymi wyborami prezydenckimi, które znaczna część społeczeństwa uważa za sfałszowane. Abp Paweł, egzarcha Cerkwi prawosławnej na Białorusi pogratulował prezydentowi Łukaszence, później się z tego wycofał i przeprosił. Bardziej krytyczną postawę przyjął abp Tadeusz Kondrusiewicz z Kościoła rzymskokatolickiego. Jak sytuacja wygląda z perspektywy innych mniejszości wyznaniowych, w tym luteran?

W pierwszych dniach protestów dochodziło w całym kraju do zatrzymań protestujących i przeszukań. Katedra rzymskokatolicka była miejscem, w którym demonstranci mogli się ukryć przed policją. Podobnie i w katedrze prawosławnej. Kościół luterański znajduje się w centrum i tuż obok nas stoi budynek komendy głównej milicji w Grodnie i obwodzie grodzieńskim. Mieścił się w nim sztab operacyjny. Dlatego teren wokół naszego kościoła zostało odgrodzone przez policję. Wszystkie kościoły w mieście, w tym także i nasz, biły w dzwony. To był nasz ekumeniczny apel, aby milicja nie biła ludzi. Kościół był otwarty dla szukających schronienia i modlitwy. Podobnie było w kościołach innych wyznań. Ludzi, którzy szli do domów lub spacerowali, służby bezpieczeństwa zabierały i katowały. Poza tym zaginęło w samym Grodnie ok. 80 osób i nikt nie wie, gdzie się podziewają.

Jak duża jest społeczność luteran w Grodnie oraz na Białorusi?

Na Białorusi są dwa duże kościoły – Cerkiew prawosławna i Kościół rzymskokatolicki. Kościół luterański jest bardzo mały. Nasza historia jest bardzo trudna. Parafia w Grodnie należała przed II wojną światową do konsystorza w Warszawie. Po wojnie w kościele znajdowało się archiwum miejskie. Wszyscy luteranie zostali wygnani przez Stalina do Kazachstanu lub Kirgistanu.Obecnie na Białorusi jest około 500 luteranów. Nasze zbory znajdują się w Mińsku, Witebsku oraz Grodnie, gdzie zachowała się jedyna świątynia luterańska na Białorusi.

Czy działalność Kościoła ewangelicko-luterańskiego na Białorusi podlega jakimś ograniczeniom?

Mamy dobre relacje z burmistrzem Grodna, ale na Białorusi mamy wiele ograniczeń. Nie jesteśmy Kościołem w sensie prawnym, co wynika z małej liczby zborów. Nie mamy prawa zapraszać pastorów z zagranicy do udziału lub prowadzenia nabożeństw. Nawet z Rosji nie możemy zaprosić pastorów. Nie wolno nam zawierać umów na terytorium Białorusi z przedstawicielami Kościoła luterańskiego z zagranicy. Ponadto, każda pomoc pieniężna lub rzeczowa musi być zarejestrowana w odpowiednim urzędzie. I nie z każdej pomocy możemy od razu skorzystać. Jeśli nasi bracia i siostry z Kościoła luterańskiego chcą przesłać nam darowizny na opłacenie rachunków za prąd czy wodę, pensje dla pracowników, to musimy uiścić 18% podatku. W ostatnich latach aktywnie pomaga nam Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w ramach akcji „Prezent na choinkę”. Dary otrzymujemy w listopadzie, a pozwolenie na wykorzystanie i rozdawanie dzieciom dopiero w marcu następnego roku. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że każde wydarzenie, jeśli nie jest związane z nabożeństwem, na przykład koncert, musi być uzgodnione z administracją miasta.

Jak wygląda struktura narodowościowa Kościoła luterańskiego na Białorusi?

Dziś większość naszych parafian to Białorusini, którzy wstąpili do Kościoła luterańskiego, gdyż bliskie były im idee reformacji. Mamy też rodzinę Niemców, Estończyków oraz Finów. Na Białorusi nie ma jednej struktury Kościoła luterańskiego. Duchowo jesteśmy zjednoczeni z Unią Kościołów Ewangelicko-Luterańskich (Rosja, Kazachstan, Ukraina), dawniej ELKRAS. Jestem jedynym proboszczem na Białorusi, ale mamy też dwóch diakonów – w Grodnie i Witebsku. Stopniowo planujemy zorganizować więcej zborów na Białorusi. Jesteśmy wdzięczni Kościołowi ewangelickiemu w Polsce za udzielanie i kontynuowanie pomocy. Do Grodna przyjeżdżał kiedyś ks. Andrzej Dębski, a teraz utrzymujemy bliskie kontakty z ks. Tomaszem Wigłaszem z Białegostoku oraz biskupem diecezji mazurskiej ks. Pawłem Hausem. 

W jaki sposób można pomóc Białorusi, w tym białoruskim luteranom?

Nasz kraj znajduje się w bardzo trudnej sytuacji ekonomicznej i wiele osób będzie potrzebowało jeszcze większej pomocy niż dotychczas. Myślę, że istotny będzie rozwój współpracy diakonijnej. Wsparcie sióstr i braci w Polsce jest dla nas bardzo ważne i już tego doświadczamy – jesteśmy zapraszani na konferencje duchownych diecezji mazurskiej i także inne wydarzenia. Bardzo cenię sobie tę współpracę. Nasz Kościół luterański na Białorusi jest wciąż na początku swojej drogi, chociaż wspólnota w Grodnie ma już 20 lat. A doświadczenie, jakie ma dzisiaj Kościół ewangelicki w Polsce, jest dla nas ważne. Chcielibyśmy współpracować i komunikować się z młodzieżą, organizować wspólne projekty diakonijne. Może będzie okazja, aby nasi młodzi diakoni, którzy chcą służyć jako pastorzy, mogliby studiować na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej. Bardzo się cieszymy, że obok nas są siostry i bracia z Kościoła ewangelickiego w Polsce. Potrzebujemy teraz waszych modlitw.

>> Link do Parafii Ewangelicko-Luterańskiej św. Jana w Grodnie


6 thoughts on “Biliśmy w dzwony, aby milicja nie biła ludzi – rozmowa z ks. Władimirem Tatarnikowem, proboszczem Parafii Ewangelicko-Luterańskiej w Grodnie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *