Po jedenaste: Luter (nie) przybił tez(y)
Na uboczu dyskusji specjalistów o teologii Lutra, jego intencjach i nowych inspiracjach w kontekście radykalnej przebudowy globalnego chrześcijaństwa wciąż tli się dyskusja na temat młotka, gwoździ i oczywiście drzwi. Znakomita większość badaczy reformacji przyjmuje, że przybicie 95 tez przeciwko nadużyciom związanym ze sprzedażą odpustów to po prostu legenda.
Jednak nikt nie kwestionuje autentyczności tez, choć – znów – do dziś nie odnaleziono oryginalnego egzemplarza.
Spór o to, czy Luter przybił lub „tylko” ogłosił albo „jedynie” przesłał swoje tezy ma swój zabawny, ekumeniczny wymiar. Jeszcze bardziej zabawna jest śmiertelna powaga, z jaką niektórzy gotowi są kłócić się o prawdziwość lub mityczność wydarzenia – wydaje się zatem, że zwaśnione strony mogłoby pogodzić jedynie cudowne odnalezienie oryginalnego tekstu albo samego młotka, najlepiej z odciskami palców reformatora zweryfikowanymi za pomocą najnowszych technik kryminologicznych. Ale po kolei.
W 2016 r. prezentowaliśmy na naszych łamach (wówczas jeszcze luter2017.pl) tekst, w którym zawarte były główne zastrzeżenia rzymskokatolickiego teologa Erwina Iserloha do „mitu założycielskiego reformacji” – przybicia tez właśnie.
Iserloh przekonywał, że przybicie tez (Thesenanschlag) nie mogło mieć miejsca, gdyż napisane po łacinie tezy nie były przeznaczone do publicznej polemiki, a jedynie dla wąskiego grona powołanych i wtajemniczonych. W dodatku, 1 listopada 1517 r. odbywały się w Wittenberdze uroczystości, podczas których dumny książę elektor saski Fryderyk Mądry prezentował imponującą kolekcję relikwii, ściągając do prowincjonalnej Wittenbergi z dopiero co powstałym uniwersytetem pielgrzymów, którzy pragnęli nabyć odpust dla siebie i swoich bliskich. Iserlohn przekonuje, że wystąpienie Lutra byłoby niesłychaną prowokacją wobec władcy, który później chronił reformatora. Sam Luter nie występował w 95 tezach przeciwko odpustom jako takim, a jedynie przeciwko nadużyciom.
Koronnym argumentem przeciwko autentyczności wydarzenia wydaje się brak jakiejkolwiek wzmianki u Lutra na temat przybicia tez, nawet w nieco plotkarskich i koloryzowanych Mowach stołowych (Tischreden). Ponadto, nawet jeśli miałoby dojść do jakiegoś spektaklu przed Kościołem Zamkowym, na drzwiach którego rzeczywiście wywieszano ogłoszenia, to zgodnie ze statutami uniwersytetu od wywieszania ogłoszeń był woźny, a nie profesor teologii (!) wokół którego gromadziłaby się grupka głęboko wzruszonych kobiet, starców, mężczyzn i dzieci.
Nadzieje zwolenników „aktu przybicia” nieco zweryfikował harwardzki historyk Daniel Jütte prowadzący badania nad historią i znaczeniem drzwi w dziejach chrześcijaństwa. Profesor Jütte przekonywał, że jeśli rzeczywiście uznać, iż przybicie miało miejsce, drzwi reprezentacyjnego Kościoła Zamkowego wyglądałyby jak szwajcarski ser. Ale i na to znalazł wytłumaczenie, nie wykluczając, że tezy zostały przymocowane w inny sposób – woskiem, miodem lub przyklejone inną substancją za pomocą pędzla.
A jednak przybił?
Zwolennicy teorii o przybiciu tez powołują się na – przyznajmy to – znaczące poszlaki, a mianowicie na wypowiedź Filipa Melanchtona, najbliższego współpracownika Lutra i drugiego teologa reformacji, który po śmierci Lutra wprost mówił o przybiciu tez. Drugą poszlaką była notatka Georga Rörera z 1540 r. odnaleziona w 2006 roku. Rörer był przyjacielem i osobistym sekretarzem Lutra. Jednak ani Melanchton, ani Rörer nie byli naocznymi świadkami wydarzeń na przełomie października i listopada 1517 roku – po prostu nie było ich jeszcze wtedy w Wittenberdze. Teorię poszlak wzmacniają też wypowiedzi innych reformatorów Johannesa Agricoli (późniejszy reformator Finlandii) oraz Georga Majora.
W 2018 roku dwóch historyków – Mirko Gutjahr oraz Benjamin Hasselhorn – opublikowało książkę, w której stwierdzili, że przybicie 95 tez rzeczywiście miało miejsce. Nie przedstawili nowych, twardych dowodów, ale dzięki wieloletnim badaniom podbudowali fundamenty legendy, potwierdzając, że właściwie nie ma stuprocentowej pewności, iż Luter słynnych tez NIE PRZYBIŁ.
Prezentacji książki historyków na co dzień pracujących dla fundacji Luthergedenkstätten opiekującej się zabytkami reformacji, dokonał premier landu Saksonii Anhalt Reiner Haseloff – sam wyznania rzymskokatolickiego, podobnie zresztą jak Stefan Rhein, dyrektor Luthergedenkstätten. Premier Haseloff nie ma wątpliwości, że przybicie tez to fakt historyczny i w ten sposób można byłoby przekornie uznać, że spór rozpoczęty przez katolika został podsumowany, choć na pewno nie zakończony, przez innego prominentnego katolika.
Jakikolwiek kurs obierze legenda o młotku i zdecydowanym chwycie Lutra, który przybijając tezy rozłupywać miał kawałek po kawałku monolit późnośredniowiecznego Kościoła zachodniego, warto jednak skoncentrować się na mniej spektakularnych, ale też chyba ważniejszych sprawach – teologii reformatora i tego, jakie znaczenie reformacja miała, ma i będzie jeszcze mieć dla Kościoła i świata.
Niewykluczone, że kiedyś wypłyną jakieś nowe dowody niezaprzeczalnie potwierdzające jedną czy drugą teorię (być może powstanie nowa) i do tego czasu wolno, a nawet należy potraktować młotkowe historie jako interesującą adiaforę, która może mieć potencjał zainteresowania ludzi bardziej tezami aniżeli uśmiechniętą dynią.