Kościół ewangelicki wyśle statek ratujący uchodźców
Kościół Ewangelicki w Niemczech (EKD) zadecydował o wysłaniu na Morze Śródziemne statku, który będzie ratował uchodźców, usiłujących nielegalnie przedostać się do Europy. – To coś więcej niż symbolika, chodzi o danie przykładu. Chodzi o konkretnie ratowanie ludzi – powiedział bp Heinrich Bedford-Strohm, przewodniczący Rady EKD.
Decyzja Rady EKD, która zapadła „w dużej jednomyślności”, jest realizacją postulatu sformułowanego podczas ostatniego Kirchentagu. Hasło Seenotrettung, czyli ratowanie osób płynących na łodziach i pontonach do Europy z Afryki Płn., od lat rozpala dysksuje w niemieckim Kościele i społeczeństwie. Bp Bedford-Strohm, podobnie jak inni przedstawiciele EKD, od dawna krytykowali władze Unii Europejskiej oraz niemiecki rząd federalny za ignorowanie sytuacji w basenie Morza Śródziemnego, oraz brak zdecydowanych działań. – Rada zdaje sobie sprawę, że w Kościele są ludzie, którzy krytycznie odnoszą się do naszej zamiaru. W Europie potrzebujemy mechanizmu relokacyjnego, dzięki któremu nie będzie trzeba się spierać, czy ludzie mogą zejść ze statku na ląd czy nie – mówił biskup.
Odnosząc się do zarzutów o konieczność niesienia pomocy potrzebującym w ich miejscu zamieszkania, bawarski biskup przypomniał, że Kościoły od dziesięcioleci wspierają projekty rozwojowe w Afryce. Biskup zaznaczył, że Kościoły – ewangelicki i rzymskokatolicki – opowiadają się za politycznym rozwiązaniem kryzysu i sprzeciwiają się kryminalizacji osób, które niosą pomoc tonącym w Morzu Śródziemnym. – Kto ratuje ludzi przed utonięciem, nie może podlegać karze – zaznaczył ewangelicki biskup.
Krytyka biskupa i EKD
Krytycznie wobec planów EKD odnoszą się w przestrzeni publicznej niektórzy teolodzy ewangeliccy. – Zarówno bp Bedford-Strohm, jak i główni mówcy Kirchentagu pomijają fakt, że niesienie pomocy na Morzu Śródziemnym posiada wiele aspektów. Jeśli Kościół wyśle statek na morze to musi wpierw powiedzieć, które państwo udzieliło Kościołowi promesy, że przyjmie uratowanych u siebie. Inny sposób postępowania byłby nieodpowiedzialny. Prawo morskie zobowiązuje załogi ratujące uchodźców do kierowania się do najbliższego portu, a tymi nie są porty europejskie. Łodzie ratunkowe przybijające do portów w Europie świadczą de facto usługi na rzecz przemytników, którym słono płacą migranci – powiedział w wywiadzie dla szwajcarskiego dziennika Neue Zürcher Zeitung ewangelicki teolog Richard Schröder.
– Nie możemy tonących ludzi pozostawić samych sobie, ani odstawić ich z powrotem do miejsc, gdzie ich życie jest zagrożone prześladowaniami, przemocą fizyczną czy zmuszaniem do prostytucji. Oni de facto lądują w obozach koncentracyjnych. Reakcją na zarzut o wspieranie band przemytników nie może być przyzwolenie na tonięcie ludzi – odpowiada krytykom bp Bedford-Strohm, który kilkakrotnie odwiedził załogi ratujące uchodźców.
Bp Bedford-Strohm poinformował, że EKD nie zakupi statku, ale powoła organizację, która będzie odpowiedzialna za nabycie i prowadzenie jednostki. W projekt zaangażują się partnerskie organizacje świeckie. Już teraz EKD współfinansuje loty zwiadowcze nad Morzem Śródziemnym, dzięki którym możliwe jest zlokalizowanie pontonów.
Niestety, pomoc nie zawsze dociera na czas i często załogi wyławiają ciała ofiar, w tym sporo kobiet z dziećmi. Do współpracy został zaproszony również Kościół rzymskokatolicki. Rzecznik prasowy Konferencji Biskupów Niemieckich (DBK) Matthias Kopp, przypomniał, że Kościół rzymskokatolicki na różne sposoby angażuje się w pomoc uchodźcom i nie wyklucza włączenia się w „godny pochwały projekt EKD”.
Wysłanie przez EKD statku na Morze Śródziemne ma nie tylko wymiar humanitarny (diakonijny), ale też silny aspekt teologiczny. Łódź/statek jest jednym z najstarszych symboli chrześcijańskich oznaczający pielgrzymkę chrześcijan ku wieczności (maszt symbolizuje krzyż, Ofiarę Chrystusa) albo Kościół.