Książka prof. Volkera Leppina, teologa z Tybingi, jest w zasadzie skróconą i zaktualizowaną o najnowszy stan badań wersją wcześniejszej publikacji z 2006 roku, która wywołała niemało krytycznych komentarzy teologów ewangelickich zajmujących się teologią i osobą Lutra. W 2010 roku ukazała się obszerna odpowiedź Leppina na głosy polemistów, a najnowsza publikacja, wydana na przełomie 2013 i 2014 roku, spina najważniejsze fakty z życia reformatora, uwzględniając dyskusję badaczy.
Jednocześnie autor jako historyk Kościoła podejmuje polemikę z ugrzecznioną i wyidealizowaną narracją o Lutrze, a czasem nawet zarzuca Wittenberczykowi naciąganie rzeczywistości, a więc działania, które dziś moglibyśmy śmiało nazwać zabiegami PR-owskimi.
Już na samym początku Leppin stwierdza, że Luter wciąż jest powodem do niepokoju, wskazując na trudnośc pracy biografa, który poprzez mozolną pracę musi dotrzeć i umieć zajrzeć za „zasłonę wspomnień” (Schleier der Erinnerung), za którą ukryta jest biografia reformatora.
Na podstawie tekstów źródłowych Leppin pokazuje, jak ‚późny Luter’ przedefiniował wcześniejsze życie za pomocą nowych kategorii, wyrywając siebie niejako z kontekstu swoich czasów i podporządkowując wszystko walce o Ewangelię i przeciwko szatanowi. Dziś taka metodologia spotkałaby się z oskarżeniem o ahistoryzm i dogmatyzm – dla Lutra jednak była ona naturalną refleksją nad tym, co było i współkształtował.
Niezwykle ciekawe momenty tej książki to małe – dla meritum Sprawy – nieznaczące, a jednak w jakiś sposób odświeżające korekty wizerunku Lutra owianego legendą kościelnego herosa. I tak Leppin wartko pokazuje znaną historię pierwszego przełomu w życiu Lutra w nieco innym świetle, a więc nieposłuszeństwo wobec woli ojca poprzez wstąpienie do klasztoru. Wiemy, że Luter wracając z domu rodzinnego do Erfurtu, gdzie studiował, natrafił w pobliżu wioski Stotternheim na burzę. Według przekazów o mało co nie został porażony przez piorun i w przypływie lęku miał ślubować świętej Annie, że oto wstąpi do klasztoru. Tę znaną narrację Leppin poddaje dekonstrukcji: Luter rzeczywiście wracał do Erfurtu (być może – jak spekuluje Leppin – wizyta w domu miała związek z planowanym przez Hansa Ludera małżeństwa dla syna Marcina) i rzeczywiście wśród lokalnych górników rozpowszechniony był kult legendarnej matki Marii – św. Anny, jednak w okolicach Mansfeld kult ten nie był jeszcze rozpowszechniony i nie dotyczył domu rodzinnego Lutra. Leppin argumentuje, że legenda ze św. Anną pojawia się w pismach Lutra dopiero w 1539 roku, a opis wydarzenia należy traktować symbolicznie jako dopowiedzianą, teologiczną narrację przeszłych zdarzeń. ANNA oznacza w języku hebrajskim łaskę, przez co Luter mógł w religijnych kategoriach i jednocześnie w nieco teatralny sposób pokazać początki swojej drogi.
Podobnie – według Leppina – rzecz się miała z wyprawą do Rzymu w sprawach zakonnych augustianów. Podróż stylizowana była przez starego Lutra i późniejszą historiografię protestancką jako wydarzenie, które miało wzburzyć idealistycznym mnichem skoncentrowanym jedynie na modlitwie i ascezie. Leppin przekonuje, że Luter był nie tyle wstrząśnięty, co poirytowany niechlujną celebrą i bluźnierstwami kapłanów (Reformator wspomina świętokradczą mszę jednego z nich, który podczas konsekracji miał mówić nad hostią: „Chlebem jesteś i chlebem pozostaniesz”), a wrażenia z podróży w apologetycznej ostrości sformułował dopiero w późniejszym okresie swojego życia.
Jednak Leppin nie poprzestaje na demontowaniu legend – małych i dużych – i z dużą starannością, oraz teologiczną wrażliwością przypomina słowa, które towarzyszyły Lutrowi w dojrzewaniu jego wiary i reformatorskiego powołania. Pięknym przykładem jest choćby pouczenie duchowego ojca Lutra, Staupitza, który napomina Lutra pogrążonego w spekulacjach nad nauką o predestynacji, że: „W ranach Chrystusa można zrozumieć i znaleźć predestynację, nigdzie indziej, ponieważ jest napisane: Jego słuchajcie!” Także sprawa nawrócenia Lutra, mitycznego przeżycia w wieży (Turmerlebnis), potraktowana jest przez Leppina z przymrużeniem oka, gdy stwierdza: „Właściwe odkrycie [Ewangelii] nie dopełniło się w żadnym wypadku nagle, tak jak to Luter chciał widzieć, ale w stopniowym rozwoju, z większymi i mniejszymi wstrząsami, ale z pewnością nie jakimś wielkim przełomem.” Nie inaczej omawia Leppin kluczową legendę Reformacji związaną z ogłoszeniem 95 tez 31 X 1517 roku.
Książka prof. Leppina jest również interesująca z tego powodu, że w dość zwięzły i przejrzysty sposób rzuca światło na Lutra jako człowieka pełnego wad i nie do końca radzącego sobie ze swoją popularnością i powołaniem w chwilach próby, szczególnie wtedy, gdy z przyczyn politycznych nie mógł uczestniczyć w kluczowych wydarzeniach, jak choćby w Sejmie w Augsburgu w 1530 roku. Psychologiczne elementy łączą się z teologiczną stałą. Leppin pokazuje Lutra impulsywnego, humorzastego i niecierpliwego, ale – co niezwykle istotne – niezmiennie oddanego sprawie Ewangelii i do końca Chrystusowi. Widzimy Lutra, który już za życia musiał zmierzyć się z ciężarem zbyt dużej sławy, żywej i trudnej legendy, która wraz z wiekiem stawała się coraz bardziej kłopotliwa dla współpracowników. Widzimy Lutra, który przestaje być prorokiem, a staje się wraz z rozwojem i problemami Reformacji jednym z wielu, nie zawsze proszonym o konsultacje czy wydanie opinii. Bez taryfy ulgowej historyk rozprawia się z brutalnymi enuncjacjami Lutra nt. żydów i bez zbędnego sentymentalizmu opisuje ostatnie chwile reformatora.
Publikacja jest cennym uzupełnieniem wiedzy o początkach Reformacji i jej rozwoju, o życiu i dziele ks. Marcina Lutra jako profesora teologii walczącego o prawdę z potężnym papiestwem. Z pewnością książka ta nie jest jedyną możliwą narracją i interpretacją, ale jest ciekawym ujęciem znanych faktów zbyt często przykrytych „zasłoną wspomnienia” i oczywistości.
***
Volker Leppin: Martin Luther. Vom Mönch zum Feind des Papstes, Wissenschaftliche Buchgesellschaft, Darmstadt 2013, s. 155.