Jesteśmy. Pierwsze wrażenia z Krakowa

Jesteśmy. Zaskoczona kuna zastyga na środku drogi, gdy przed świtem pedałuję na miejsce zbiórki. Sam też zastanawiam się, co mnie, szeregowego parafianina, skłoniło do wyprawy na nabożeństwo otwierające 13. Zgromadzenie Ogólne ŚFL. Chyba trochę ciekawość świata i ludzi, chęć poznania mojego Kościoła w innym aspekcie.

15 września 2023, Redakcja

Trochę próżność, aby wykorzystać pewnie jedyną taką okazję w życiu.

Być, doświadczyć, pisząc ten tekst zerkam na pamiątkowy magnes.

I oto kilka godzin później zadzieram głowę podziwiając ogromny, nowoczesny gmach krakowskiego centrum ICE. Atmosfera półkonferencyjna. Z profesjonalną organizacją, ale na luzie. Daleko tu zarówno od synodalnego napuszenia, jak i rozmodlonego pikniku. Ludzie uśmiechają się do siebie, witają dawno niewidziani znajomi. Z jednego autokaru wysiada grupa na oko z bardzo daleka, a z drugiego z pobliskich Katowic. Jest biskup z marynarką na ramieniu. Dress code bardziej casual niż smart.

Gdzieniegdzie mignie purpura, błyśnie koloratka przy eleganckim kostiumie. Koordynowany zestaw może mniej wyróżnia się z tłumu niż kolorowe, egzotyczne stroje, ale i tak ktoś pyta czy może zrobić zdjęcie. Jakbyśmy patrzyli z dwóch stron na tę samą monetę. 

Organizatorzy nabożeństwa musieli się sporo natrudzić, łącząc w całość przeróżne liturgie, jak i pobożności. Mimo zadbania o symbole, całość ma raczej skromny charakter. Zresztą jak nasze świąteczne nabożeństwa, gdzie wszystko dzieje się w słowach i w Słowie. Ciężko jednak mówić o podniosłości, ciężko nawet o szczególnym nastroju. Sprawy nie ułatwia angielski i małe literki tłumaczenia porządku.

Na scenie, hen trzy piętra niżej, dwa chóry. Czerń i tradycja, kolor i żywiołowość. Najpierw prezentują się indywidualnie, by po chwili połączyć. Jak w teleturnieju, po kolejnych nutkach coraz więcej osób zrywa się z miejsc. A Mighty Fortress, Ein feste Burg, Castillo fuerte. W większości mojego sektora – Warownym grodem. Podobnie niesamowitą polifonią rozlegnie się Apostolskie Wyznanie Wiary. I Modlitwa Pańska, której nikt nie przewodzi. Te same słowa, w tylu językach. 

Żywiołowe kazanie ks. Danielle Doka z Surinamu pokazuje, jak różnie można czytać nawet powszechnie znane fragmenty Pisma. I że ludzi z różnych stron świata może różnić temperament i konwenanse, ale dotykają podobne problemy i obawy. Może tylko z inaczej rozłożonymi akcentami – później skonstatuje jak mocno podkreślany przez afrykańskie Kościoły jest problem handlu ludźmi.

Łączy jedna nadzieja. I jeden Sakrament Ołtarza. Communio – wspólnota i współdzielenie. Tej samej wagi, nawet, gdy na tarasach konferencyjnego centrum pozbawiona przyjętej powagi. 

Po uroczystości wytęskniona kawa, słodki bufet, rozmowy, mała wystawa, parę stoisk przeróżnych Kościołów, niespieszne chłonięcie atmosfery miejsca i wydarzenia.

To niesamowite, że Kościół Ewangelicko-Augsburski w Polsce, w żaden przecież sposób niedominujący w Federacji, może być gospodarzem Zgromadzenia. Nawet oddając identyfikator ‚visitor’ też w jakiś sposób czuję się jego częścią.

Ciężko będzie wieczorem powstrzymywać uśmiech, mijając ciągnących na Kazimierz delegatów.

Jak głosi hasło prezentacji pod Wawelem – Jesteśmy.

I nic to, że stosunek odwiedzonych tego dnia kościołów protestanckich do katolickich wypada mocno niekorzystnie. Na ten tydzień, czy nawet inauguracyjne parę godzin, zebrani w gigantycznym audytorium ICE, na co dzień na całym świecie, w swoich, niekiedy niewielkich, zborach. W domach, do których trzeba jeszcze dopedałować w niespodziewanym deszczu.

Chyba mimo wszystko – nawiązując do przesłania tego dnia – robiący choć małe fale.

Ksiądz pożycza mi ciepłą przeciwdeszczową kurtkę.

Kordian Krawczyk


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error: Aby wykorzystać treść lub jej fragmenty należy otrzymać pozwolenie redakcji!