Wielki Post czy wielki detoks?

A ewangelicy to w ogóle poszczą? To przewrotne pytanie i tak jest z nieco wyższej półki – bo przecież zdarza się inne: czy protestanci obchodzą Wielkanoc…

 

10 kwietnia 2019, Redakcja

A ewangelicy to w ogóle poszczą? To przewrotne pytanie i tak jest z nieco wyższej półki – bo przecież zdarza się inne: czy protestanci obchodzą Wielkanoc…

Można by jednak zadać kolejne – czy znana w katolicyzmie praktyka powstrzymywania się od niektórych pokarmów i wystawnego życia w okresie Wielkiego Postu jest jeszcze spotykana? I czy można się na nią natknąć u duchowych kontynuatorów Lutra, Kalwina i Husa?

Przyjęło się, że ewangelicy nie uznają rygorystycznie narzuconych postów. Okres przed Wielką Nocą ma być dla nas czasem refleksji, rozpamiętywania Męki Pańskiej z kulminacyjnym momentem uroczyście obchodzonego Wielkiego Piątku. To wszystko prawda, z tym, że niektórzy ewangelicy mają problem z akceptacją faktu, że po Wielkim Piątku przychodzi jednak Wielka Niedziela i śmierć zostaje przezwyciężona…

Wrócę jednak do naszego przewrotnego pytania. W historycznych Kościołach ewangelicko-reformowanych (kalwińskich) w Polsce i na Litwie poszczenie w okresie pasyjnym nie było obowiązkowe. Nie znaczy to, że nie dostrzegano pewnych zalet owej znanej ze starożytności praktyki duchowej.

Ślady takiego podejścia można odnaleźć choćby na kartach ważnej dla polskich kalwinistów księgi wyznaniowej: Konfesji Sandomierskiej. Kiedy już strzepniemy z niej grubą warstwę kurzu, która dobitnie świadczy o tym, że zbyt rzadko do niej zaglądamy, możemy się mocno zdziwić. Okazuje się, że praktyka wstrzymywania się od pokarmów nie jest tam ograniczona do okresu Quadragesima, ale w ogóle powinna stanowić część życia wiernego. Przy czym nie chodzi o zdobycie społecznego uznania, przypodobanie się Bogu, odkupienie win, ale o takie zdyscyplinowanie ciała, aby duch wziął w nim górę i uniżył się przed Majestatem Najwyższego:

„trzymając  na  wodzy  ciało  nasze,  uniżamy się przed Panem Bogiem, aby ciało było tem snadniej posłuszne duchowi”.

Ile z tej praktyki pozostało, trudno powiedzieć – i to niezależnie od wyznania. Bądź co bądź w Polsce po okresie gospodarki powszechnego niedoboru weszliśmy w okres pełnych sklepowych półek. Naszą społeczną pozycję czy poczucie spełnienia i samorealizacji wyznacza styl naszej konsumpcji. Jest to fakt społeczny, można nad nim lamentować, ale dyskutować nie sposób. Jednocześnie wraz ze wzrostem zamożności moglibyśmy oczekiwać rosnącego poczucia duchowego głodu. A głód ten niejednokrotnie zaspokajamy na wolnym rynku duchowych idei, często z importu.

W tej sytuacji, gdyby chcieć przetłumaczyć trącącą myszką ideę Wielkiego Postu na język obecnych czasów i panujących w nim mód, trzeba by chyba sięgnąć po, z jednej strony, higienę umysłu i mindfulness, z drugiej – oczyszczenie, detoks. Różni piewcy szczęśliwego życia na ziemskim padole przekonują, że taka dieta oczyszcza z toksyn. Czyli Wielki Detoks (dawniej: Wielki Post) można by potraktować jak poważniejszą głodówkę, żeby oczyścić się z toksyn złej cywilizacji. Widać, że gnostyckie pokłady jeszcze nie wyczerpane…

Tymczasem potencjał chrześcijańskiej tradycji jest daleki od wyczerpania i wciąż może ona odpowiadać na wyzwania współczesności. Nie musimy szukać daleko, by odnaleźć spokój i wyciszenie naszych umysłów (medytacja chrześcijańska istnieje od wieków). Podobnie jest z praktyką kontroli własnego ciała poprzez post. Jeśli chcemy doświadczyć metafizycznego wstrząsu na poziomie intelektualnym, warto sięgnąć chociażby po Traktaty Mistrza Eckharta. Wszystko to jest dziś na wyciągnięcie ręki. Czas pasyjny jest dobrym momentem, żeby spróbować – nic za to nie płacąc.


Tomasz Mincer – niezależny publicysta, w l. 2013-17 szef internetowego Miesięcznika Ewangelickiego – ewangelicki.pl, w l. 2010-13 zastępca radcy świeckiego konsystorza Kościoła ewangelicko-reformowanego w RP

3 thoughts on “Wielki Post czy wielki detoks?

  1. W moim domu poszczono dwa razy w Wigilię Bożego Narodzenia oraz w Wielki Piątek.
    Był to post ścisły ,tylko jeden posiłek w południe jedliśmy śledzia w oleju lub w śmietanie z tłuczonymi ziemniakami /pycha/.
    Tę tradycję dalej promuję w swojej rodzinie,sama się do niej stosując,chociaż reszta domowników troszkę podjada.Przed posiłkiem czytam modlitwę na dany dzień z modlitewnika Do Boga wydanego w Warszawie w 1938r.

  2. Kwestia postu współcześnie to szczególnie ważny temat. W dobie gdy na śmietnikach codziennie lądują setki ton żywności „zapominanie” idei postu staje się kolejnym znakiem czasu. Przejedzeni, a głodni duchowo snujemy się przez życie, poszukując tej jedynej recepty by nie łaknąć. I jej nie znajdujemy. Na drodze głodnych duchowo omija się Słowo, uchwyty lodówek błyszczą od naszych dłoni, a Pismo pokrywa kurz…

    1. Masz rację.Forma postu -detoxu to najmniej ważna sprawa.
      Wiele ważniejszy jest post duchowy,którego to chyba nikt nie przestrzega.
      W Pismie Św. jest napisane idż do pokoju i rozmawiaj w ciszy z Bogiem. „Posyp głowę popiołem”,czyli ukórz sie i przyznaj do grzechu ,proś o przebaczenia,rozmawiaj z Bogiem.Wg mnie to jest post,ale sama tego nie robię.Smutne …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error: Aby wykorzystać treść lub jej fragmenty należy otrzymać pozwolenie redakcji!