„Państwo prawa” a wolność – ujęcie prawosławne

Bardzo popularnym stało się stwierdzenie, że Rzeczpospolita jest demokratycznym państwem prawa. Mamy konstytucję, gwarantującą obywatelom pełnię swobód i praw. Mamy struktury władzy dążące do jej decentralizacji i trójpodziału. Mamy rządzących i opozycję – pisze ks. dr Doroteusz Sawicki, duchowny Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego

8 maja 2019, Redakcja

Za tą piękną fasadą, zbyt często, kryje się jednak totalne niezrozumienie zasad chrześcijańskiego pojmowania wolności i demokracji. Adam i Ewa w raju mieli swoją „konstytucję” dającą im szereg praw i jeden obowiązek – zakaz spożywania owocu drzewa poznania dobra i zła. Była tu więc wykładnia prawa połączona z przewidywanymi sankcjami za jej naruszenie.

Filozofia przykazania Bożego nie zamykała się jednak w stwierdzeniu, że za wolnościami idą obowiązki i wymagania, a w przekonaniu, że fundamentem istnienia jest miłość do Boga i człowieka jako naczelna zasada egzystencji całego stworzenia. Jeżeli moja decyzja może zasmucić Boga i skrzywdzić choćby tylko jednego człowieka to mam PRAWO dobrowolnie zrezygnować z mojej wolności. To POWINIENEM zrezygnować ze swojej wolności i swych praw, byle by tylko okazać szacunek bliźniemu (społeczności, wyznaniu, bądź też pojedynczej osobie). Rezygnuję z używania podczas zakupów foliowych toreb nie dlatego, że ktoś mnie za to osądzi – prawo nie przewiduje za to kar, a dlatego, że taka produkcja śmieci krzywdzi stworzenie. Rezygnuję ze swych wolności ze względu na innych.

Alfred Nobel żałował wynalezienia nitrogliceryny i dynamitu nie dlatego, że nie miał takiego prawa, a dlatego, że użyto go do krzywdzenia innych. Był twórcą, wynalazcą, wolał jednak zrezygnować z wolności i praw twórcy ze względu na dobro bliźniego. To samo dotyczy każdego rodzaju twórczości. Jedynym „hamulcem” jest i powinna tu być wola samego twórcy, albowiem człowiek pozbawiony hamulców może się stać …

Pamiętajmy jednak, że dotyczy to obu stron. To, że ktoś nie rozumie, bądź nie chce zrozumieć tak oczywistych prawd, nie może by usprawiedliwieniem do dowolnego mieszania się – pojedynczych osób bądź organów państwa – w prawo do twórczej wolności artystów i wynalazców. Prawda zazwyczaj leży po środku. Nie żyjemy w próżni. Twórcy i odbiorcy ich twórczości żyją w tej samej przestrzeni. Żaden system prawny nie rozwiąże w/w dylematów. Potrzeba dobrej woli z obu stron. Szacunku.

Osobiście jednak nie wierzę, że jakikolwiek twórca może się cieszyć z tego, że jego dzieło wywołuje negatywne skojarzenia. Twórca wyraża samego siebie, otwiera przed odbiorcą swój wewnętrzny świat. Nie zabiega o rozgłos i reklamę za wszelką cenę. Może być niezrozumianym. Może być niedocenianym. Nie dąży jednak do dyskusji prowokacją i obrażaniem uczuć innych. To już nie będzie twórca.

Państwo prawa to nie społeczność praw i zakazów, to rodzina gdzie moje dobro jest weryfikowane dobrem drugiego. To społeczność wolnej rezygnacji z tego co może sprawiać przykrość bliźniemu.


ks. dr Doroteusz Sawicki jest duchownym Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego i wykładowcą akademickim


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error: Aby wykorzystać treść lub jej fragmenty należy otrzymać pozwolenie redakcji!