Lekarz, organista, filantrop, luterański teolog, który swoje życie poświęcił służbie potrzebującym w środkowoafrykańskiej osadzie Lambarene (Gabon) – mowa o ks. Albercie Schweitzerze (1875-1965), laureacie Pokojowej Nagrody Nobla, dla którego życie było największą świętością.
14 stycznia 2013 r. w berlińskim Kościele Pamięci zainaugurowano Rok Alberta Schweitzera. Kontekst ogłoszenia obchodów jest niezwykle wymowny – nie chodzi ani o uczczenie rocznicy narodzin, czy śmierci ks. Schweitzera, ale o otwarcie szpitala w Lambarene, miejsca, które dla niego i wielu innych było spotkaniem ze świętością, z sacrum, które nie jest dziełem człowieka, a samego Boga – z sacrum życia.
Schweitzer często mówił o szacunku wobec życia, posługując się słowem Ehrfurcht, oznaczającego bojaźń, milczące uwielbienie Bożej chwały i łaski, zdumienie i zawstydzenie człowieka wielkością i świętością Boga. Sytuację tę w niedościgniony sposób przedstawił Rudolf Otto, również luterański teolog, współczesny Schweitzerowi, który świętość opisał pojęciami fascynacji i przerażenia. Dla Schweitzera życie, jego nienaruszalna świętość nie była po prostu życiową maksymą, a samym życiem, etyką. Wykorzystując wszystkie swoje talenty bezkompromisowo angażował się w działania dla życia i to nie bez szkody dla własnego życia, w tym rodzinnego. Etyka życia Schweitzera nie ograniczała się do ludzi, ale do całego Stworzenia – do świata zwierząt i natury.
Miał przed sobą błyskotliwą karierę naukową. Był zdolnym lekarzem, uznanym teologiem, który zabierał głos w sporze między teologami reprezentującymi liberalny nurt protestantyzmu niemieckiego oraz teologami związanymi z tzw. teologią dialektyczną. Będąc niekwestionowanym autorytetem w świecie muzycznym, interpretatorem dzieła mistrza Jana Sebastiana Bacha, wydawcą monografii dzieł kompozytora, Schweitzer poświęcił swoje życie Afryce. Tam, w afrykańskiej puszczy zbudował od podstaw szpital i nie zawsze spotykał się z uznaniem władz postkolonialnych.
Teolog
Teologiczny dorobek Schweitzera, wpisany w teologiczne zmagania, dotyczące historycznego Jezusa, oceniany był surowo. Schweitzer był jednym z ważniejszych teologów nieformalnego ruchu Jesu-Leben-Forschung (Badania nad życiem Jezusa) i jednocześnie tym, który w konsekwencji wielu sporów, debat, coraz to nowych hipotez dotyczących Jezusa z Nazaretu wygłosił też mowę pogrzebową ruchu, określając przedmiot badań jako nierozstrzygalny. Dla liberalnych teologów był zbyt zachowawczy, a dla konserwatywnych teologów powodem zgorszenia – szczególnie ci ostatni sporo czasu poświęcali pytaniu, czy Albert Schweitzer był w ogóle chrześcijaninem.
Karl Barth, reformowany teolog, uznawany za jednego z ojców XX-wiecznej teologii protestanckiej, zastanawiał się w 1962 roku, czy czasem Albert Schweitzer nie wybrał tej lepszej, ewangelicznej cząstki, którą pomija salonowa teologia, uprawiana w luksusowych warunkach, uciekająca nierzadko przez żywym Bogiem. – Może to Schweitzer, właśnie z punktu widzenia teologii, dokonał lepszego wyboru? – pytał Barth. Sam Schweitzer napisał pod koniec swojego słynnego dzieła o życiu Jezusa z Nazaretu: „Jezus przychodzi do nas jako ten Nieznany i Bezimienny, tak jak przyszedł na brzeg jeziora do mężczyzn, którzy nie wiedzieli, kim On jest. Także dziś powtarza te same słowa: Pójdź za mną! Jezus stawia nas przed zadaniami, które musi rozwiązać w naszych czasach. A tym, którzy go słuchają – mądrym i prostaczkom – objawi się jako niewypowiedziana tajemnica w tym, czego będą mogli doświadczyć we wspólnocie z Nim – nie inaczej jako poprzez działanie na rzecz pokoju, działanie, walkę i cierpienie.”
Misjonarz
Schweitzer to także misjonarz – nie tylko praktycznie zwiastował Chrystusa (pełnił również służbę kaznodziejską, odprawiał nabożeństwa), ale jeżdżąc po świecie przekonywał ludzi (zarówno w Europie, jak i poza nią) do etyki świętości życia. Mówił o niej podczas I i II wojny światowej, a także w czasie zimnej wojny, gdy świat wpadł w szał wyścigu zbrojeń. To właśnie wojna była dla niego największą zbrodnią przeciwko życiu, jego absolutnym zaprzeczeniem. – Groby żołnierzy są najlepszymi kazaniami o pokoju – mawiał.
Życie Schweitzera, pełne zwrotów akcji i zakrętów było inspiracją dla wielu ludzi – wierzących i niewierzących. Było też inspiracją dla filmowców – o Schweitzerze powstawały dokumenty, jak np. nagrodzony przez Amerykańską Akademię Filmową w 1957 film dokumentalny.
Jednak także współcześnie dokonania i świadectwo Schweitzera nie przestało inspirować, czego dobrym przykładem jest amerykańsko-niemiecka produkcja z 2009 roku.
Rok Reformatorów, który w 2013 roku obchodzi Kościół Ewangelicko-Augsburski, oraz wspomniany Rok Schweitzera w Niemczech to dobra okazja, aby przypomnieć sobie bohaterów wiary i podziękować Bogu za ich ponadczasowe świadectwo.
Na koniec zachęcamy do wysłuchania Bachowskiego chorału Liebster Jesu, wir sind hier w wykonaniu ks. Alberta Schweitzera.
>> Oficjalna strona obchodów Roku Schweitzera w Niemczech