Owo zdumienie wynika z często rozpowszechnianego uproszczenia, że protestantyzm wyrzucił sztukę sakralną z kościołów, pozostawiając jedynie gołe ściany, Biblię i surowe ławki. Zderzenie z rzeczywistością rodzi pytanie, jaki jest właściwie stosunek ewangelików tradycji luterańskiej do obrazów, wizerunków, krucyfiksów lub innych przedmiotów określanych mianem sztuki sakralnej. Czy ewangelicy są z zasady nieufni/wrogo nastawieni wobec obrazów?
Obrazoburcy
Ikonoklazm, określany czasem mianem obrazoburstwa, nie jest zjawiskiem powstałym w czasach Reformacji – w historii Kościoła, zarówno Wschodniego i Zachodniego, spory o zasadność obrazów (ikon) w życiu religijnym mają bardzo długą historię. Pierwszym ważnym rozstrzygnięciem w walce między zwolennikami i przeciwnikami kultu ikon były decyzje VII Soboru Ekumenicznego w Nicei (787), który usankcjonował oddawanie czci wizerunkom Chrystusa, Matki Bożej i świętych, zaznaczając, że cześć nie należy się materii, ale osobie, którą ikona przedstawia.
W Kościele Zachodnim ruchy ikonoklastów o różnym natężeniu przewijały się kilkakrotnie przez historię średniowiecznego Kościoła. Wynikały one nie tylko z pobudek religijnych, ale także społeczno-politycznych – podczas buntów przeciwko władzom świeckim i duchownym zdarzało się, że ofiarami wzburzonego tłumu padały również bogato zdobione kościoły, które w świadomości ludu przestawały być miejscem głoszenia Ewangelii, a czasami stawały się materialnym znakiem nadużyć i ucisku.
Luter i kult obrazów
Kwestia kultu obrazów i relikwii nie była kluczowa dla luterańskiego nurtu Reformacji, który wyrósł przede wszystkim z refleksji teologicznej nad znaczeniem pokuty i zbawienia człowieka. Oczywiście, ks. Marcin Luter nieraz piętnował nadużycia, które dotyczyły relikwii i „cudownych obrazów”, jednak w swojej krytyce nie był ani pierwszy, ani jedyny. O zabobonach i przesądach mówił niejeden średniowieczny kaznodzieja, jednak pojawienie się paneuropejskiego przemysłu odpustowego wzmocniło sceptycyzm wielu humanistów, teologów i duszpasterzy wobec nieokiełznanego kultu relikwii i obrazów.
Spór wokół obrazów pojawił się wśród reformacyjnych teologów pośrednio „dzięki” splotowi wydarzeń religijno-politycznych. Przypomnijmy, że po tym, jak Luter odmówił wyrzeknięcia się swoich poglądów podczas Sejmu w Wormacji (1521) przed cesarzem Karolem V Habsburgiem, monarcha wydał edykt, wyjmujący Lutra spod prawa. Przyjaciele Lutra, chcący uchronić go przed śmiercią, sfingowali jego porwanie i ukryli na Zamku Wartburg. W Wittenberdze pozostał Karlstadt (Aleksander Bodenstein), wcześniej nauczyciel, a później jeden z ważniejszych stronników Lutra. Był rok 1522. Podczas nieobecności Lutra w Wittenberdze, Karlstadt zaczął gwałtownie wprowadzać zmiany do porządku liturgicznego nabożeństw, wpadając w spiralę radykalnych reform, które przeprowadzał powołując się na Lutra. Jedną z tych „reform” było niszczenie wyposażenia kościołów, przewracanie posągów, niszczenie obrazów i krucyfiksów. Ciekawostką jest jednak fakt, że zanim jeszcze Karlstadt rozkręcił rewolucyjne przedsięwzięcie pierwszy incydent obrazoburczy w Wittenberdze wyszedł od niedawnych współbraci Lutra – augustiańskich eremitów. Zakonnicy wynieśli z kaplicy klasztornej posągi i obrazy, a następnie spalili je na dziedzińcu.
W mieście nastała rewolucyjna atmosfera, która zaniepokoiła część teologów i przede wszystkim księcia elektora. Fryderyk Mądry, ryzykując wiele, nakazał sprowadzić Lutra do miasta. Reformator zdecydowanie sprzeciwił się tumultom. Karlstadt, ku swojemu wielkiemu rozczarowaniu, został wygnany. Wraz z radykalnymi zwolennikami zarzucał Lutrowi tchórzostwo w przeprowadzaniu „koniecznych reform”.
Dla Lutra, teologa i duszpasterza, radykalizm Karlstadta był niedopuszczalny. We wtorek po Niedzieli Invocavit (1. Niedziela Pasyjna), reformator wygłosił kazanie poświęcone m.in. obrazom:
W odniesieniu do obrazów należy stwierdzić, że prawdą jest, iż nie są one konieczne, ale powinny pozostać kwestią wolnego wyboru.
Luter stwierdza nawet, że byłoby może i lepiej, gdyby obrazów w ogóle nie było, jednak mając na względzie duszpasterską odpowiedzialność za głoszenie Ewangelii, która dotyczy przede wszystkim usprawiedliwienia grzesznika z łaski przez wiarę w Chrystusa, Luter opowiedział się po stronie „słabych i maluczkich”, których akty wrogości wobec wizerunków Zbawiciela, Marii i świętych mogły odciągnąć od właściwej sprawy. Odpowiadając na zarzuty oponentów, którzy powołując się na zakaz tworzenia wizerunków i oddawania im czci, Luter podkreślał, że nie chodzi o zakaz sztuki sakralnej, ale o bezwzględne odrzucenie idolatrii i bałwochwalstwa. Dla Lutra obrazy były przydatnym instrumentem w zwiastowaniu Ewangelii. Nie wolno ich było nakazywać, ani zakazywać. Reformator sprzeciwiał się podnoszeniu kwestii drugorzędnych (tzw. adiafora) do rangi być albo nie być Kościoła. Przypominał o sporze cesarza z papieżem w IX wieku nt. obrazów, który to konflikt doprowadził do krwawych walk między chrześcijanami. Stąd tak ogromny był sprzeciw reformatora wobec radykałów, chcących uczynić z tematu wizerunków sprawę życia i śmierci.
Trafnie pokazuje to inne pismo Lutra, Przeciwko niebieskim prorokom (1525) poświęcone apokaliptycznym marzycielom z Zwickau i samemu Karlstadtowi. Kwestia obrazów zajmuje w traktacie istotne miejsce i rozpoczyna się od właściwego Lutrowi paradoksu zaprawianego dawką prowokacyjnej ironii:
Niszczenie obrazów rozpocząłem właściwie ja, wyrywając je wpierw Słowem Bożym z serc i czyniąc je bezwartościowymi i godnymi pogardy. A stało się tak zanim jeszcze dr Karlstadt zaczął śnić o ich niszczeniu. Gdy tylko obrazy znikają z serca, nie czynią przed oczami żadnych szkód, ale u dr. Karlstadta jest zupełnie na odwrót.
Luter powtarza tezy zawarte w kazaniu „Invocavit”, krytykując niedawnego stronnika za nieuprawnione przewartościowanie i zarzucając mu pobożność uczynkową poprzez stosowanie przymusu w rzeczach mniej istotnych. Co ciekawe, w tym samym piśmie Luter – bogatszy o doświadczenia, z szacunku do tradycji Kościoła, ale przede wszystkim w odniesieniu do doświadczenia wiary, wyznaje:
Czy tego chcę czy nie, to gdy słyszę o Chrystusie, powstaje w moim sercu obraz Człowieka, który wisi na krzyżu, podobnie jak moja twarz odbija się w naturalny sposób w wodzie, gdy na nią spoglądam. Spojrzenie to nie jest grzeszne, wręcz przeciwne, samo w sobie jest dobre, gdyż w sercu zachowuje obraz Chrystusa; dlaczego więc miałby to być grzech, gdybym ten obraz miał przed oczami? Serce znaczy więcej niż oczy i powinno być mniej splamione grzechem niż oczy, ponieważ ono jest właściwym tronem i mieszkaniem Boga.
Przywiązanie Lutra do wizerunku Chrystusa Ukrzyżowanego i krucyfiksu miało głębokie uzasadnienie teologiczne. Z pewnością w słowach reformatora wybrzmiewa przywiązanie do starych form, ale przede wszystkim miłość do krzyża Jezusa Chrystusa, w którym znalazł odpowiedź na dramat grzesznika.
Niemiecki teolog Berndt Hamm, nawiązując do mistycznych wątków w teologii reformatora, podkreślał, że w refleksji Lutra nad tajemnicą życia i śmierci, istotna jest „teologia uwewnętrznionego widzenia”, które nie polega na gromadzeniu abstrakcyjnych przemyśleń, ale na widzeniu duszą, wpatrywaniu się w mękę Chrystusa. Zresztą, jak przekonuje inny znamienity historyk Kościoła, Volker Leppin, nie istnieje zauważalna duchowa różnica między religijnym obrazem czasu przedreformacyjnego i poreformacyjnego. Masowa produkcja obrazów i ołtarzy przez warsztat Cranachów (Wittenberga) w kluczowym dla Reformacji czasie pokazuje kontynuację późnośredniowiecznej tradycji, która trwa aż do XVII wieku. Sztuka religijna przeżywała w czasach Reformacji rozkwit. Potwierdza to anglikański teolog i historyk Reformacji, Diarmaid MacCulloch, który wskazał, że w zdominowanych przez luteranizm północnych Niemczech produkowano więcej obrazów ołtarzowych niż na tradycyjnie katolickim południu.
Via media
Stanowisko Lutra w kwestii obrazów było drogą środka – z jednej strony Luter i jego spadkobiercy dystansowali się od strony rzymskokatolickiej, podkreślającej konieczność kultu obrazów, a z drugiej od radykalnego i reformowanego skrzydła Reformacji, głównie nurtu szwajcarsko-francuskiego (Zwingli, Kalwin, Bullinger), którzy obstawali przy konieczności usunięcia obrazów.
Droga środka sprawiła, że luteranizm miał w burzliwych czasach Reformacji ‘funkcję zachowującą’ pośród skrajnych frontów, dzięki czemu nie dochodziło na terenach zdominowanych przez luteranów do ekscesów skierowanych przeciwko obrazom. Owszem, gdzieniegdzie zdarzały się incydenty, inspirowane przez religijnych zelotów, jednak generalnie dążono do zachowania statusu quo w tej kwestii. Przykładem jest jedno z kluczowych luterańskich miast – Norymberga, gdzie po sporze reformatorów z teologami wiernymi papieżowi zakazano wprawdzie publicznego kultu obrazów i relikwii, ale jednocześnie zakazano niszczenia wizerunków i posągów. Dzięki temu do dziś w kościołach św. Sebalda i św. Wawrzyńca przetrwały średniowieczne elementy. W niektórych kościołach luterańskich dokonywano „mini-ikonoklazmu”, polegającego na usuwaniu aureol i innych atrybutów przy posągach świętych, aby uczynić ich na nowo normalnymi ludźmi. Sporadycznie zamalowywano „gorszące malunki”, zastępując je scenami z Pisma Świętego lub wersetami biblijnymi, jednak działania te miały niewielką skalę.
Spory wokół obrazów powracały w konfrontacji teologów luterańskich z przedstawicielami teologii reformowanej, a także w polemice z Rzymem, szczególnie po Soborze Trydenckim (1546-1563). Stanowisko luteranów w kwestii spraw drugorzędnych zostało wyrażone m.in. w ostatniej księdze wyznaniowej luteranizmu, Formule Zgody z 1577 r..
W X. Rozdziale O obrzędach kościelnych zwanych ogólnie adiafora (rzeczami pośrednimi i obojętnymi) autorzy przypominają, iż:
Należy unikać jakiejkolwiek lekkomyślności i strzec się zgorszenia, zwłaszcza zaś, mając na uwadze słabych w wierze, których należy otoczyć troskliwą opieką (1 Kor 8,9; Rz 14,13).
Podsumowanie
Czy Kościół Ewangelicko-Augsburski odrzuca kult obrazów?
Tak. Kościół Ewangelicko-Augsburski w Polsce, podobnie jak inne Kościoły luterańskie, traktuje obrazy, posągi i krucyfiksy nie jako przedmioty kultu religijnego, ale podkreśla ich funkcje religijno-pedagogiczne, o ile nie są sprzeczne z Pismem Świętym.
Jaki jest zatem stosunek Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego do kultu obrazów?
Negatywny. Nie oznacza to jednak, że chrześcijanie praktykujący kult ikon/obrazów są dla luteranów chrześcijanami drugiej kategorii. Bóg patrzy na serce wierzącego i zna wiarę swoich dzieci.
Czy w każdym kościele luterańskim musi być obraz lub krzyż?
Nie. Obrazy i krucyfiksy to adiafory, a więc rzeczy nieistotne dla zbawienia. Niemniej w zdecydowanej większości kościołów luterańskich są obrazy i przede wszystkim krzyż/krucyfiks. Tradycyjnie na ołtarzu w kościele luterańskim powinien stać krzyż/krucyfiks i otwarte Pismo Święte.
Czy Kościół Ewangelicko-Augsburski wierzy w istnienie „cudownych i łaskami słynących obrazów/medalików” etc.?
Nie. Kościół nie wiąże z materialnymi przedmiotami cudownego działania, wierząc, że Bóg udziela swojej łaski nie inaczej niż poprzez Słowo Boże, zarówno zwiastowane, jak i pod postacią Sakramentów świętych.