Pomysłodawcą Luther500 Festival, luterańskim duchownym, organizatorem wycieczek i kierowcą autokaru.
Od lat organizuje Ksiądz podróże studyjne dla amerykańskich luteranów do Niemiec, kolebki Reformacji. Skąd w ogóle powstała ta idea i co chce Ksiądz właściwie osiągnąć abstrahując od czynników ekonomicznych?
Projekt rozwinął się niejako sam z siebie. Podczas studiów teologicznych pracowałem jako kierowca autokaru wycieczkowego i w 1990 roku po raz pierwszy jeździłem po Niemczech z chórem luterańskiego Concordia University z USA. Studenci podejmowali później pracę w Kościele jako księża i diakoni. Niektórzy z nich prosili mnie o zorganizowanie dla ich parafii wycieczek. I tak stopniowo wszystko się rozwijało aż wreszcie założyłem własną firmę Terra Lu. W 1996 roku zostałem dyrektorem Biura Kontaktowego ds. Kościoła i Turystyki, które utworzyły wspólnie Niemiecka Centrala Turystyczna oraz Kościół Ewangelicki w Niemczech z okazji 450. rocznicy śmierci Lutra. I to w sumie opisuje to, na czym mi najbardziej zależy: połączenie podróży turystycznych w bliskim kontakcie z Kościołem oraz lokalnym życiem kościelnym. W tym sensie to jest właśnie to, co robi Terra Lu, a więc mniej podróże kulturoznawcze, a o wiele bardziej pielgrzymki.
Czy spotkanie z miastem Reformacji, tak mocno naznaczonym sekularyzmem, nie jest pewnym szokiem kulturowym dla Amerykanów, dla których religia w życiu publicznym wciąż odgrywa istotną rolę?
Słowo „szok“ jest chyba zbyt ostre – ja bym wyraził to tak: przeciętny Amerykanin (o ile można sobie w ogóle pozwolić na takie uogólnienie) nie może sobie zazwyczaj wyobrazić, że w regionie, który przemierza ponad 80% ludności nie ma nawet kulturowych związków z Kościołem, wynikających z tradycji, abstrahując w ogóle od łączenia Kościoła i wiary. Po 1989 roku wiele zachodnich Kościołów musiało to sobie dopiero uświadomić. W mojej ocenie wschodnie Niemcy wyraźnie różnią się od innych krajów byłego Bloku Wschodniego jak np. od Polski czy Rumunii, w których po upadku komunizmu Kościół rzymskokatolicki względnie prawosławny mogły odbudowywać życie religijne na zdecydowanie lepszym fundamencie. Wracając do Amerykanów w Wittenberdze: oni nie mogą sobie wyobrazić aż takiego stopnia zeświecczenia, ale w gruncie rzeczy mało ich to interesuje. Podczas wycieczki objazdowej zatrzymują się tylko na kilka dni w tych regionach i zagadnienie sekularyzmu pojawia się jedynie jako ciekawe zagadnienie i nie ma negatywnego wpływu na całą podróż.
Inicjatywa Księdza – Luther500 – jest mieszanką podróży, edukacji i ewangelizacji. Do tego dochodzi jeszcze silny akcent muzyczny. Na ile można spożytkować to połączenie bardzo różnych ofert dla dalszego kościelnego zaangażowania?
Poprzez nazwę Luther500 chcemy najpierw pokazać, że w jubileuszu reformacyjnym nie chodzi o pojedynczy rok. Reformacja nie była jednorazowym wydarzeniem, które upamiętniamy 31 października 2017 roku. Patrząc teologicznie przybicie 95 tez (o ile w ogóle miało ono miejsce) jest co najwyżej początkiem Reformacji, która kształtowała się później w wielu innych wydarzeniach. W tym sensie rok 2017 jest dopiero początkiem jubileuszów związanych z 500-leciem Reformacji, a nie punktem kulminacyjnym, czy w ogóle końcem. 500 lat Dysputacji Heidelberskiej, Sejmu w Wormacji, tłumaczenia Biblii na Wartburgu, katechizmów i Wyznania Augsburskiego – wszystko to i jeszcze więcej są dalszymi jubileuszami w przyszłości. Z turystycznej perspektywy także inne miejscowości obok Wittenbergii stają w centrum uwagi. W ten sposób Luther500 sięga aż do 2046 roku, a więc 500. rocznicy śmierci Marcina Lutra.
Jako specjalista ds. podróży grupowych do „luterańskiej ziemi“ nasze biuro organizuje wiele wycieczek parafialnych, tourne chórów kościelnych, wyjazdów dla konfirmantów, jak i zwiedzanie miejsc związanych z Reformacją, także w krajach ościennych. Luther500 Festival stanowi szczególną formę, którą wypracowaliśmy z chrześcijańskim zespołem z USA. Pomysł polega na spędzeniu tygodnia w Wittenberdze i skorzystanie z różnych ofert. Pod hasłami „Uczyć się, służyć i świętować” uczestnicy mogą brać udział w wycieczkach po mieście i jego kościołach, a także brać udział w różnych seminariach i warsztatach. Podejmują również pracę diakonijną w samej Wittenberdze oraz okolicach, śpiewają w domach starców, porządkują cmentarze i pomagają przy pracach budowlanych w przedszkolach. Ponadto chodzą na koncerty, uczestniczą w wycieczkach rowerowych lub rejsach po Łabie. Wszystko to spięte jest poranną i wieczorną modlitwą w wittenberskich kościołach, jak i podczas wycieczek jednodniowych do Wartburga Erfurtu czy Eisenach.
Luther500 Festival zaadresowany jest w pierwszej kolejności do gości zagranicznych bez względu na wiek. Obok tego udało nam się opracować innego rodzaju oferty jak np. Dni Parafialne z Lutrem dla niemieckich parafii lub Luther by Rail dla amerykańskiego partnera specjalizującego się w wycieczkach koleją. Na zlecenie Fundacji Refo500 z Holandii organizujemy projekt Refo500 Train, a więc specjalny pociąg, który będzie odwiedzał miejsca związane z luterańską i kalwińską Reformacją – od Wittenbergii przez Heidelberg i Genewę aż do Dordrechtu.
Wracając jednak do zasadniczego pytania: myślę, że takie projekty mogą okazać się interesujące dla innych obszarów pracy kościelnej. W końcu nasze życie nie jest monotematyczne, więc dlaczego nie mielibyśmy także połączyć kościelne tematy z atrakcyjnymi sposobami spędzania wolnego czasu, duchową wspólnotą i służbą bliźniemu?
Wasz projekt nosi nazwę ‚Festival’. Na ile można mówić o festiwalu wobec wielu ekumenicznych dyskusji i wspomnianej na początku sekularyzacji w ojczyźnie Reformacji? Jak będziecie świętować lub jak chcielibyście obchodzić 500-lecie Reformacji?
Luther500 Festival jest jedną z wielu propozycji, jakie mamy. W USA takie spotkania nazwane byłyby gathering (zebranie, spotkanie), ale z naszej perspektywy pojęcie festival zawiera więcej dynamiki i przeżyć. Dla Amerykanów ważne jest przede wszystkim emocjonalne przeżycie tych miejsc, w których żył i działał Marcin Luter i chcą się tam zatrzymać, coś zaśpiewać i pomodlić się bez względu na ogólną sytuację ekumeniczną. Poza tym jako Terra Lu Travel zajmujemy się obecnie wraz z naszymi klientami projektem, jak oni chcą „świętować” 500 lat Reformacji. Są to zwykłe parafie, które chcą po prostu podróżować i zobaczyć konkretne miejsca. Są to również uniwersytety, które kładą nacisk na teologiczne programy kwalifikacyjne. Pracujemy również nad koncepcją oferty dla konfirmantów i dla zagranicznych partnerów organizujemy wycieczki – i właśnie to nazywa się „świętowaniem”, co dla innych będzie raczej upamiętnieniem, a jeszcze dla innych uczeniem się. W międzyczasie uświadamiamy sobie, że reformacji nie można ograniczyć do Lutra czy Wittenbergii, ale że składają się na nią różne ruchy reformacyjne, wiele postaci historycznych oraz wiele miejsc w całej Europie, a w zasadzie na całym świecie.
Dziękuję za rozmowę.